sobota, 29 sierpnia 2015

Epilog.


Od pamiętnej wojny upłynął rok. Dwanaście minionych miesięcy było zarówno piękne jak i dość ciężkie dla rodziny Malfoyów. Lily w końcu ponownie mogła przytulić swojego synka, za którym tęskniła przez cały miesiąc rozłąki, jednak nie nacieszyła się długo swoją rodziną. Po tygodniowej śpiączce w jaką zapadła po bitwie, została zabrana prosto do Ministerstwa, gdzie wytoczono jej proces za bycie Czarną Panią. Zeznania wielu osób w tym samej Minervy McGonagall, która została wtajemniczona w przysięgę Draco i nieżyjącego Dumbledore'a, przez co przejęła obowiązek wyciągnięcia dziewczyny z kłopotów, by cały Zakon Feniksa mógł zachować życie, były bardzo pomocne. Kluczową rolę odegrał jednak sam Harry Potter, który okazał się żywy. Walcząc z Voldemortem stracił on przytomność, gdy dostał szóstą Avadą z rzędu, przez co skończyła się jego ochrona, pozbawiając go tym samym przytomności. Nim Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać zdołał sprawdzić czy jego wróg stracił życie, do walki wkroczyła fiołkowooka, ratując tym samym bezbronnego Gryfona. Chłopiec - Który - Przeżył przyznał, że Malfoy od początku sprzyjała Jasnej Stronie, pomagając mu w potajemnym dokształcaniu się, by pokonać Voldemorta. Wyjawiając wszystko oraz podkreślając rolę jaką dziewczyna odegrała w pokonaniu czarnoksiężnika, młoda matka w końcu została oczyszczona ze wszystkich zarzutów, przez co mogła wrócić do swojej czekającej na nią rodziny. Przez te 365 dni do ich rodziny przybyła mała Adriana - słodka córeczka Eleny i Daniela. To nie był jednak koniec dobrych nowin, ponieważ okazało się, że Lily i Draco także oczekują drugiego dziecka. Dziewczyna była właśnie w piątym miesiącu ciąży, ciesząc się, że jej życie w końcu jest takie jak powinno. Miała kochającego męża oraz synka, a jej kolejny skarb był już w drodze. Alexander był nad wyraz szczęśliwy, gdy dowiedział się, że będzie miał rodzeństwo i już nie mógł się doczekać dnia rozwiązania.
Rodzina zamieszkała tymczasowo na stałe w swojej hacjendzie gdzie przeprowadził się również ojciec fiołkowookiej, który po śmierci swojej żony, został wdowcem. Po spędzeniu pół roku w Azkabanie, za namową starszej córki, samotny mężczyzna zgodził się w końcu na wyjazd do Meksyku.
Można by powiedzieć, że wszystko ułożyło się idealnie, jednak nie dosłownie dla wszystkich.
Lily, mimo że uniknęła skazania na lata Azkabanu oraz szczęścia, że jej mąż i siostra wszystko jej wybaczyli, a ona sama spodziewała się kolejnego dziecka, to jednak każdego dnia od czasu bitwy czuła obecność Voldemorta za którym tęskniła w pewien sposób. Przez to co zrobił czarnoksiężnik na polu bitwy, Malfoy dostała całą moc Czarnego Pana, która była dla niej ciągle odczuwalna, co ciągle przypominało jej lata spędzone u boku Riddle'a. To specyficzne zaklęcie sprawiło, że jej magiczny rdzeń zmienił się, przez co stała się jeszcze silniejsza, a wyczuwalna charakterystyczna moc kochanka nie dawała o nim zapomnieć. Do tego czarodziejka zdawała sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec. Tom trwałe związał ich dusze, zapowiadając, że kiedyś i tak znów będą razem. Czarnowłosej nadal ciężko było uwierzyć w to, co zrobił Marvolo. Ten, który tak cenił sobie życie i dążył do nieśmiertelności, zniszczył sam siebie, by tylko dopiąć swego.
- Mówiłeś, że tylko śmierć pomoże mi od ciebie odejść. Ona jednak i tak nie uwolniła mnie od ciebie, a jeszcze dodatkowo związała - szepnęła Lily'an opierając się o framugę, patrząc prosto przed siebie na winnice. Zaśmiała się w duchu, wiedząc to w tej chwili mężczyzna by jej odpowiedział. Oczywiście stwierdziłby, że są sobie przeznaczeni oraz przyznałby z dumą, że jednak wygrał jedną z bitew w których fiołkowooka go nie doceniła.
Mając przed oczami prawdziwy odcień oczu kochanka, który ujrzała przed jego śmiercią, westchnęła smutnie, żałując, że to wszystko skończyło się tak tragicznie.
- Idziesz skarbie na kolację? - usłyszała pełen miłości głos swojego męża, który wyrwał ją z objęć zadumy.
- Tak słońce, za chwilkę do was dołączę - odpowiedziała, po czym jeszcze raz spojrzała na zieloną winnicę.
- Może kiedyś znów faktycznie będziemy razem, ale teraz jestem z Draco. Moje życie trwa dalej, więc żegnaj Tom, mój ukochany. Do zobaczenia kiedyś - szepnęła, po czym weszła do pomieszczenia, wracając do swojego życia i osób które ją kochały.

Koniec



Wiem,  że zaniedbałam tego bloga przez pół roku i nawet usprawiedliwienie, że nie miałam czasu przez uczelnię ani pracę nie zmniejszały mojego poczucia winy, także dziś w dzień wolny wzięłam się za siebie oraz wstawiłam resztę rozdziałów. Pisząc tą historię, pokochałam ją i dlatego chciałam ją wstawić, nawet jeśli czyta ją obecnie zaledwie garstka osób. Nie mniej jednak ktoś może jeszcze na nią trafi i pokocha ją równie mocno jak ja. Może kiedyś jeszcze coś napisze w tematyce potterowskiej, ale to będzie jedynie minaturka, ponieważ mam już jakiś jej zalążek, ale nie wiem kiedy ją skończę. By nie przedłużać, nie pozostaje mi nic innego jak pożegnać się z tą historią.

Pozdrawiam, wasza skromna autorka.