Plany wyjazdu Lily i Toma spaliły
na panewce, ponieważ dziewczynie zaczął niedomagać kręgosłup, zważywszy
szczególnie na jej wątłą figurę. Nie mniej jednak zaplanowane dni i tak
spędzili wspólnie, choć nadal pozostawali w zamku. Czarnoksiężnik jednak
postarał się, by nie było im nudno. Jedną z kwater zamienił w duży basen, obok
którego został wysypany złocisty piasek, co dodatkowo za pomocą magii sprawiało
wrażenie prawdziwej plaży. Ściany i sufit również zostały zaczarowane, że
wyglądały niczym błękitne, bezchmurne niebo latem. Następnego dnia parę pokoi
dalej stworzył dużą, zieloną łąkę nocą, na środku której rozpalili prawdziwe
ognisko oraz rozłożyli duży koc, by wspólnie móc obserwować gwiazdy. Trzeciego
dnia Riddle zabrał ją do prawdziwego, całkowicie mugolskiego SPA, by
odpowiednio się odprężyć. Niedzielę zaś spędzili calutką w łóżku, prawnie z
niego nie wychodząc. Uzgodnili również, że ten planowany długi weekend odrobią
sobie w niedalekiej przyszłości, gdy dziecko przyjdzie już na świat oraz trochę
podrośnie.
Elena bardzo się stresowała,
ponieważ czekała właśnie na rozpoczęcie swojego egzaminu teoretycznego z
Transmutacji. Dziewczyna czuła, jak żołądek skręca się jej ze strachu w supeł,
oczekując odwrócenia arkuszu pytań.
- Żadnego ściągania, nadmiernego
kręcenia oraz wychodzenia przed czasem z sali. Życzę wszystkim powodzenia,
zaczynajcie - poinstruował egzaminator, dołączając do obserwującej ich rady
wybranych nauczycieli.
Fiołkowooka spojrzała na pergamin,
czując jak momentalnie ogarnia ją kompletna pustka. Wpatrzyła się w białe
kartki pokryte czarnymi poleceniami, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.
"Weź się w garść tak jak
zawsze. To tylko kolejny test, który jesteś w stanie napisać" usłyszała
nagle głos w swojej głowie.
"Lily?" zapytała,
poruszając się gwałtownie.
"Tak. Siedź na tym krześle
spokojnie i nie ściągaj na siebie niepotrzebnie uwagi. Skoncentruj się na
teście. Wiem, że się do niego przygotowywałaś jak mogłaś, choć często podczas
nauki się wyłączałaś, rozmyślając o mnie" odpowiedziała bliźniaczka.
"Ale co ty tutaj robisz? Po
pierwsze to nie dozwolone, a po drugie dlaczego mi pomagasz?"
"Bo jesteś moją siostrą. Inne
reguły mnie nie obchodzą."
"Jasne. Nigdy nie brałaś ich
sobie do serca. To dlatego jesteś z Czarnym Panem?" odezwała się Salvatore
z wyczuwalnym wyrzutem w głosie.
"Nie będziemy teraz o tym
rozmawiać. Nie wiesz nic o mnie i Tomie. Kocha mnie ze wzajemnością, niech tyle
ci wystarczy. Teraz zaś skupmy się na teście zanim go oblejesz. Kim była Rosa
Bielikov?" przeczytała Lily oczami swojej siostry.
"Ymm. To pewnie zasłużona
czarodziejka która..." urwała Elena nic nie mogąc wymyślić.
"Która zgłębiła podstawy Animagi.
Urodziła się w Rosji w 1290 roku jako
jedynaczka. W wieku trzydziestu trzech lat udało jej się przemienić w sowę, co
uczyniło ją pierwszym animagiem na świecie. Przez całe swoje życie spisywała
ona wszystko co odkryła na ten temat w swojej książce "Pierwsze kroki do
animagi", co posłużyło dalszemu rozwojowi tej dziedziny magii. Niestety ona
sama już na zawsze pozostała sową, ponieważ nie wiedziała jeszcze jak odwrócić
ten proces*" podyktowała Malfoy, ratując siostrę z opresji.
"Dzięki. Teraz muszę opisać co
kto to jest metamorfomag. Wiem, to osoba, która potrafi zmieniać swój wygląd
bez pomocy żadnych innych przyrządów takich jak różdżka czy choćby makijaż.
Metamorfomag po prostu musi skupić się na zmianie poszczególnej części swojego
ciała. Dzięki temu może w każdej chwili wyglądać jak tylko zechce. To tak jak
Tonks"
"Dokładnie. Dodaj jeszcze, że
metamorfomagiem trzeba się urodzić. W inny sposób nie można nabyć zdolności do
dziedziny w tym rozgałęzieniu magii" dodała Czarna Pani.
"Jasne. Podaj zaklęcie
transmutujące ptaka w kielich. To banalne, Feraverto" odparła młodsza
czarnowłosa, zapisując poprawną odpowiedź.
Siostry przez resztę czasu uporały
się niemalże ze wszystkimi zadaniami, pracując ze sobą bardzo zgranie.
- Zostało wam ostatnie pięć minut -
usłyszały nagle sztywny głos egzaminatora z Ministerstwa Magii.
"O nie, tylko pięć minut"
przestraszyła się uczennica Hogwartu, przestając pisać.
"Spokojnie. Zostało nam tylko
ostatnie zadanie. Dopisz do tego jeszcze tylko, że efektywność rzuconego czaru
transmutacyjnego zależy także od odpowiednio dopasowanej do czarodzieja
różdżki, bo zapomniałyśmy o tej banalnej odpowiedzi" dodała ciężarna.
"Racja. Sama nawet o tym nie
pomyślałam, a to przecież również jest ważne. Dobra, ostatnie zadanie. Podaj
formułę Zaklęcie Bora*" przeczytała Lestrange. "Co to za zaklęcie?
Merlinie, ja nawet o tym nie słyszałam. Wiesz coś na ten temat" zapytała
Ślizgonka, czując jak serce zaczyna szybciej bić w jej klatce. Wskazówki
poruszały się do przodu nieubłaganie, wskazując, że to ostatnia minuta, zanim
zakończy się test.
"Poczekaj. Wiem, że czytałam o
tym, gdy sama uczyłam się do egzaminu. Zaklęcie Bora..."
"Lily" jęknęła młodsza
bliźniaczka sama również próbując przeszukać swoją pamięć.
"Już wiem! Formuła to boras
vez" odrzekła, czując nagłe oświecenie.
- Koniec czasu! Odłóżcie swoje
pióra na ławkę - odezwał się nadzorujący testem, gdy Elena skończyła pisać
ostatnią literę zaklęcia, po czym wszystkie arkusze nagle odleciały od swoich
właścicieli.
- Teraz możecie wyjść z sali. Macie
godzinę przerwy - zakończył siwowłosy mag ubrany w prostą, czarną szatę czarodziei,
na której po lewej stronie na piersi zostało wyszyte złotą nicią małe
"M".
"Dziękuję. Nie sądziłam, że
kiedykolwiek jeszcze cię usłyszę, a co dopiero otrzymam od ciebie jakąkolwiek
pomoc" przyznała zgodnie z prawdą Salvatore.
"Jesteś moją siostrą i zawsze
ci pomogę jeśli tylko będę mogła. To mój obowiązek jako tej starszej"
odpowiedziała ukochana Voldemorta, czując, że zabolały ją słowa bliźniaczki.
"To, że mnie zostawiłaś nie
pomogło mi za bardzo, a można nawet rzec, że wcale. Nawet nie wiesz jak nas
wszystkich zraniłaś. To był z twojej strony cios prosto w plecy. Zdradziłaś
nas, a my ci ufaliśmy."
"Nigdy tak naprawdę nie
widziałaś całości i nadal jej nie dostrzegasz. Kiedyś jednak poznasz drugą
stronę medalu, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas."
"A ty nigdy się nie zmienisz.
Zawsze obiecujesz, że coś mi wyjawisz i prawnie nigdy tego nie robisz,
pozostawiając mnie w niewiedzy. Oświeć mnie jeśli czegoś nie dostrzegam"
rzuciła członkini Zakonu Feniksa zdenerwowanym głosem.
"Nie mogę, jeszcze nie
przyszedł na to odpowiedni moment. Nie mniej jednak wiedz, że ja zawsze
dotrzymuję złożonych obietnic, choć możesz uważać inaczej, ponieważ nie znasz
całej układanki. Masz przed sobą tylko masę małych, porozrzucanych puzzli, gdy
ja dzierże obrazek jaki powinien z nich powstać. Bądź cierpliwa i poskładaj
układankę w całość zgodnie ze swoją logiką, albo poczekaj, gdy wrócę pokazać ci
co powinno z nich powstać. Nie mniej jednak kiedyś je ułożysz, bądź tego pewną.
Teraz zaś chyba powinnam już odejść. Odpręż się przed praktycznymi testami oraz
porozmawiaj z przyjaciółmi jak im poszło."
"Czekaj. Czy ty zdawałaś
OWUTEM-y?" zapytała ciekawa fiołkowooka, zmierzając powoli w stronę
Harry'ego, stojącego obok blondwłosego arystokraty.
"Tak. Zdałam je jednego dnia
miesiąc temu, wszystkie oczywiście na Wybitny" odpowiedziała lekceważąco.
"Teraz liczy się tylko to czy i ty zdasz równie dobrze."
"W jeden dzień? Wszystkie? Ile
czasu się uczyłaś? Przecież nie było cię na tylu lekcjach, bo opuściłaś prawie
cały rok!"
- Elena? - odezwał się Draco,
patrząc spod przymrużonych powiek na dziewczynę.
"W tydzień."
- Co? - krzyknęła zaszokowana
fiołkowooka, nie zdając sobie sprawy, że zrobiła to na głos.
- Wszystko z tobą w porządku? -
zapytał Potter, nie rozumiejąc zachowania przyjaciółki.
- Poczekajcie - rzuciła szybko, po
czym odezwała się w myślach:
"Zawsze byłaś
niesamowita" odpowiedziała, po czym spojrzała nagle na Malfoy'a.
"Lily, sprawa z Draco ma się inaczej niż myślisz. On..."
"Dość. Nie chcę tego słuchać.
Żegnaj siostrzyczko i powodzenia na praktycznym teście. Wiem, że pójdzie ci
świetnie" przerwała jej starsza, nie pozwalając dokończyć zaczętego
zdania.
"Będziesz przy mnie i przy
nim? Potrzebuje cię. Dziś nie dałabym sobie rady bez ciebie."
"Jesteś silniejsza niż myślisz
i nie potrzebujesz nikogo, nawet mnie. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie,
choć może się wydawać, że po przeciwnej stronie barykady. A teraz życzę ci
powodzenia mała. Wiem, że będę z ciebie dumna" zakończyła pewnie Czarna
Pani.
"Lily?" zapytała
fiołkowooka, jednak zamiast dziewczyny odpowiedziała jej tylko cisza.
- Może powinniśmy zaprowadzić ją do
Skrzydła Szpitalnego? - zapytał Blaise, który nie wiadomo kiedy dołączył do
kółka.
- Nic mi nie jest. To moja siostra
- rzekła uczennica Hogwartu, odzywając się w końcu do trójki zaniepokojonych
chłopaków.
- Co? - zapytali wspólnie,
wytrzeszczając oczy.
- Rozmawiałam z Lily. Pojawiła się
na początku egzaminu i mi pomogła. Znała odpowiedzi na zadania i nie dziwię się
skoro miesiąc temu sama zdała wszystkie testy jednego dnia na Wybitny. Mnie
zjadła panika, choć uczyłam się tak długi czas, a ona opanowała cały materiał w
tydzień.
- Czy... - urwał Draco, po czym
odchrząknął. - Czy u niej wszystko dobrze?
- Chyba tak. Po egzaminie nie
rozmawiałyśmy wiele. Powiedziała mi, że nie widzę całości, tylko jedną stronę
medalu tej układanki. Widać ukrywa więcej niż myślałam, lecz nie wiem o co
chodzi. Obiecała, że powie mi o wszystkim, gdy przyjdzie na to czas jeśli sama
nie rozwiąże tego wcześniej. Na koniec nie pozwoliła mi wyjaśnić tego feralnego
zdarzenia które miało miejsce między tobą, a Neferet. Życzyła mi powodzenia, po
czym już jej nie było - wyjaśniła czarnowłosa głosem pełnym emocji.
- To jest możliwe, że ona nadal
jest w twojej głowie, choć ty o niczym nie wiesz?
- Ja... nie wiem. Kiedyś zawsze
czułam jej obecność, której teraz nie ma. Nie mniej jednak przez początek
naszej rozmowy nie wyczuwałam jej, choć do mnie mówiła. Dlatego może nadal jest
ze mną, choć już mi nie odpowiedziała. Chciała jedynie, bym poszła porozmawiać
jak wam poszło.
- Myślę, że dobrze. Napisałem
wszystko co tylko pamiętałem - odpowiedział Chłopiec - Który - Przeżył.
- A ja nie znałem odpowiedzi na dwa
pytania, a dokładnie na piąte i ostatnie - dodał od siebie Zabini.
- A dla mnie nie jest ważne jak mi
poszło. Elena, mogę coś zrobić? - spytał z nadzieją stalowooki.
- Ymm, jasne - odpowiedziała trochę
niepewnie.
Blondyn zbliżył się do dziewczyny,
patrząc jej prosto w oczy.
- Lily, kocham cię. Jeśli mnie
słyszysz, to wiedz, że cały czas myślę o tobie, pragnąc ponownie cię całować
oraz codziennie zasypiać i budzić się, mając cię przy sobie. Wróć do mnie,
proszę. Będę codziennie czekać na ciebie w naszym domu, mając nadzieję, że się
pojawisz. Pamiętaj o tym, proszę - szepnął, a następnie w pieszczotliwy sposób
pogłaskał policzek panny Salvatore, po czym szybko odszedł w tylko sobie znanym
kierunku.
- Współczuję mu. Nikt nie zasłużył
na takie cierpienie jak Draco - stwierdził Harry, patrząc w stronę oddalającego
się chłopaka.
- On naprawdę ją kocha i chyba
nigdy nie przestanie - dodała fiołkowooka, po czym trójka przyjaciół również
ruszyła przed siebie.
Tymczasem Lily opuściła umysł
siostry, czując jak krwawi jej serce. Wygląd pogrążonego w widocznym smutku
Draco bardzo ją przytłoczył. Słowa chłopaka sprawiły zaś, że sama poczuła się
winną stanu swojego męża. To nieprawdopodobne, ale blondyn nadal ją kochał mimo
tego, że go zostawiła jakiś czas temu. Co było równie zaskakujące Ślizgon nadal
pragnął, by byli razem, pomimo, że zdradziła go z innym mężczyzną.
"On też cię zdradził i zrobił
to jako pierwszy" podpowiedział jej nagle umysł, chcąc odgonić ból w
klatce piersiowej.
- To wszystko twoja wina. Mogliśmy
być szczęśliwi, ale musiałeś to spieprzyć. Gdybyś... Och, gdyby tamten wieczór
się nie wydarzył, wszystko potoczyło by się inaczej i ja również mogłabym dziś
przyznać ci, że nadal cię kocham. Teraz jednak czuje tylko, że nigdy ci nie wybaczę,
nie ważne co do ciebie nadal czuje. Sam wybrałeś scenariusz, skazując nasze
małżeństwo na porażkę. Niestety tego wyboru nie da się już cofnąć - szepnęła
dziewczyna w przestrzeń głosem pełnym rozgoryczenia, po czym wytarła szybko
spływającą po jej policzku łzę bezsilności, żalu i tęsknoty.
*, ** - historia i zaklęcie
wymyślone przez autorkę.