sobota, 30 maja 2015

Rozdział 38.


Gdy tylko otworzyła oczy, od razu poczuła, że nadal ma mdłości.
- Dzień dobry - przywitał się Voldemort, podnosząc się z kanapy, z której ją obserwował, a następnie usiadł obok niej na skraju łóżka.
- Niedobrze mi - rzuciła pierwsze co dziewczyna, czując, że zaraz zwymiotuje.
- Proszę, oto twój eliksir od Severusa.
- Dziękuję - odpowiedziała z ulgą, wypijając magiczną miksturę, po której poczuła, że trochę jej się poprawiło.
- Lepiej?
- Tak - odparła, lekko się uśmiechając. - Moje objawy są znakiem...
- Ciąży, wiem o tym - dokończył czarnoksiężnik, gdy fiołkowooka się zawahała.
- W tym problem, że nie wiem czyje to dziecko. Z Draco również współżyłam tego samego dnia i dzień wcześniej. Poza tym sama nie mam pojęcia kiedy dokładnie zaszłam w ciążę.
- Cii... Ja czuje, że jest moje. Twój mąż cię skrzywdził, zdradzając z Neferet. Sama mu powiedziałaś, że to koniec. Nawet gdybym się mylił, a dziecko było jego i tak będę je kochać jak swoje - powiedział mężczyzna, pieszcząc opuszkami palców, brzuch Ślizgonki.
- Znów nie wiem co powiedzieć. Mam kompletny mętlik w głowie. To wszystko dla mnie za dużo. Cały mój dotychczasowy świat został brutalnie przewrócony do góry nogami.
- Słowa nie są w tej chwili potrzebne. Daj mi się zaopiekować sobą i naszym dzieckiem. Dam wam cokolwiek tylko zapragniecie. Dla was jestem gotów zrobić zupełnie wszystko.
- Dlaczego?
- Bo cię kocham. Myślisz, że nie jestem zdolny do takich uczuć?
- Nie, tego nie powiedziałam. Po prostu nie wiem dlaczego ja - odpowiedziała lekko zmieszana tym wyznaniem.
- Lily, chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką jesteś wyjątkową i piękną kobietą. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale zdobyłaś moje serce, którego podobno nawet nie posiadałem. To właśnie dla ciebie znów zaczęło bić - wyjaśnił.
Czarodziejka nic nie mówiąc, po prostu przytuliła się do swojego rozmówcy. Te słowa dogłębnie ją poruszyły, sprawiając, że zupełnie inaczej spojrzała na mężczyznę.
- Dobrze...
- Słucham?
- Zgadzam się. Zaopiekuj się nami - powiedziała głośniej, a następnie pocałowała czarnoksiężnika.

Draco siedział na Wieży Astronomicznej, pogrążony w myślach. Jego życie potoczyło się kompletnie inaczej niż tak, jak wiele razy planował. Przede wszystkim chciał być ze swoją ukochaną, lecz przez jeden, głupi występek, stracił ją. Ten wieczór miał wyglądać również inaczej, a tymczasem Lily powiedziała, że to koniec, nie dając mu nawet dojść do słowa. Złapała tylko Neferet za włosy, przenosząc się z nią najprawdopodobniej do zamku Voldemorta. Czyżby teraz też tam przebywała? Co się dalej stało z Lady Mort oraz ze Ślizgonką?
- Ehh... - westchnął blondyn, jakby to w jakiś sposób miało mu ulżyć. Mimo, że głowę zadartą miał do góry, niczym jakby obserwował niebo, jego wzrok wcale go nie dostrzegał. Przed jego oczami widniała tylko twarz swojej ukochanej. Te jej piękne, fiołkowe oczy, delikatna skóra, którą ubóstwiał całować, puszyste, długie włosy, które pachnęły szamponem oraz cudowny, szczery uśmiech, który zawsze napawał go osobiście optymizmem. Teraz jednak mijały kolejne dni, a dziewczyny nie było. Nie wracała do Hogwartu, ani nie wiadomo było co się z nią dzieje. Podobno zatrzymała się w jakimś mugolskim hotelu, lecz czy to prawda?
- Tak chciałbym z tobą porozmawiać, wyjaśnić ci wszystko, a następnie mocno przytulić do siebie i już nigdy nie wypuścić cię z moich ramion - szepnął stalowooki, a w oczach zamigotały mu łzy bezradności i tęsknoty.

Czas szybko mijał. Nim młoda mama się obejrzała, minęło już pół roku. Brzuch był już dobrze widoczny, mdłości niemalże ustąpiły po paru miesiącach ciąży, choć typowe dla tego stanu zachcianki nie chciały zniknąć, tak jak i w tym przypadku.
Lily przekręciła się na drugi bok, powoli wyswobadzając się z ramion Voldemorta. Chciała bowiem wstać, by iść do kuchni.
- Znów coś za tobą chodzi? - zapytał czarnoksiężnik, budząc się ze snu.
- Bardzo chce mi się lodów - wyjaśniła cicho.
Czerwonooki przygarnął ją do siebie, a następnie przywołał skrzata domowego, rozkazując mu przynieść co trzeba.
- Wybacz, nie chciałam cię znów obudzić - odezwała się czarnowłosa.
- Nic się nie stało skarbie - odpowiedział, a następnie przytulił się do brzucha fiołkowookiej. - Witaj słoneczko. Męczysz mamusie o tej porze? - zapytał, całując brzuch Ślizgonki.
- Kopie. Znów rozpoznał twój głos - zauważyła z uśmiechem dziewczyna, gładząc pieszczotliwie Czarnego Pana po policzku. Mężczyzna urzekł ją tą swoją troskliwością, opieką i tak bardzo ludzkimi uczuciami. Na każdym kroku dawał jej odczuć, że razem z dzieckiem jest dla niego ważna. Znosił wszystkie jej humorki, pomagał gdy tego potrzebowała oraz wywyższył ją, nadając jej status równy sobie. Do tego przede wszystkim był romantyczny, prawił jej komplementy oraz starał się o jej miłość każdego dnia. Słodkie było to, że codziennie witał się z nią i dzieckiem, całując ją wpierw w brzuch, a następnie w usta, po czym jadali razem śniadanie. Początkowo Lily była dla niego trochę oschła i traktowała mężczyznę z dystansem, lecz jego zachowanie sprawiło, że fiołkowooka nie wiedząc kiedy, pokochała go. Może początkowo nie chciała tego przyznać przed samą sobą, lecz wiedziała, że nie może stwierdzić, że Tom nic dla niej nie znaczy. Ona dla niego też nie była obojętna, czego dowiedział się cały magiczny świat.
Tak, wszyscy już wiedzieli, że Ślizgonka jest z Czarnym Panem. Dla większości osób był to totalny szok. Nie wierzyli bowiem, że Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać, potrafi kochać. Prawdopodobnie jeszcze większe zdziwienie wywarł fakt, że to ktoś zdołał pokochać czarnoksiężnika. Gdy tylko wyszła na jaw tożsamość tej osoby, fiołkowooka oficjalnie została obwołana Czarną Panią.
- Proszę - usłyszała głos, który wyrwał ją z przemyśleń.
- Dziękuję - odpowiedziała, odbierając puchar lodów waniliowo - czekoladowych, czyli takich, jakie lubiła.
- Masz na coś jeszcze ochotę kochanie? - dopytał mężczyzna, gdy jego rozmówczyni skończyła jeść.
- Tak, poproszę o ciepły uścisk, bym mogła zasnąć w twoich ramionach.
- Z przyjemnością - odrzekł, a następnie nim zamknął ją w swoim uścisku, pochylił się nad czarodziejką, odgarniając kosmyki włosów z jej twarzy. Serce Lily zabiło szybciej, widząc oblicze mężczyzny, na twarz którego padało akurat światło księżyca.
Od czasu gdy byli razem, Marvolo zmienił się zarówno psychicznie jak i fizycznie. Już nie przypominał dawnego Voldemorta, lecz starszą wersję siebie z czasów szkolnych. Teraz jednak zamiast turkusowych oczu, pozostały one czerwonymi. To jednak nie odebrało wdzięku mężczyźnie, a wręcz przeciwnie. Przez to był jeszcze bardziej piękny, mroczny i pociągający. Do tego te kruczoczarne włosy, niesamowity uśmiech, sylwetka niczym atlety oraz widoczne kości policzkowe sprawiały, że wyglądał niczym bóg.
Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać uśmiechnął się w duchu, widząc jak dziewczyna na niego patrzy. To dla niej postanowił znów być przystojnym. Nie chciał, by kochając się z nim, czuła jakąś odrazę do jego wężowato podobnego wyglądu. Chciał ją pociągać, sprawić, by go pożądała tak mocno, jak on jej i widocznie udało mu się. Fiołkowooka pożerała go wzrokiem, z lubością dotykając i całując jego skórę.
- Jesteś tylko moja - szepnął zmysłowo, czując jak zadrżała w jego ramionach. - Aż do śmierci - dodał, a następnie pocałował ją zachłannie, niemalże zaborczo.

Elena nie mogła zasnąć tej nocy. Przed oczami ciągle miała obraz swojej bliźniaczki, stojącej u boku samego Lorda Voldemorta. Widząc ich pierwszy raz razem, trzymających się za ręce, pośród zmasakrowanej, ociekającej krwią wioski mugoli, przestraszyła się tych pięknych istot, których początkowo nie rozpoznała, a za razem była urzeczona. Wyglądali razem tak dumnie i majestatycznie, niczym jakby byli ponad ludźmi, może nawet samymi bogami piękna. Ich uroda sprawiała, że nikt nie był w stanie nic powiedzieć, dopóki nie otrząsnął się z oszołomienia. Dodatkowo magia iskrzyła między nimi, przytłaczała swoim ogromem oraz mrokiem. Gdy Salvatore w końcu rozpoznała swoją  bliźniaczkę, była oszołomiona, nie mogąc uwierzyć, że to ona. Jej rysy twarzy jeszcze bardziej się wyostrzyły od Czarnej Magii, która nigdy nie była tak mocno wyczuwalna i potężna jak przy owym spotkaniu. Sprawiło to, że dziewczyna była jeszcze piękniejsza, niż to było możliwe. Fiołkowooka do tej pory nie mogła uwierzyć w to, co widziała oraz do czego dopuściła się jej siostra. Jak mogła tak pogrążyć się w mroku, by stanąć po stronie tego mordercy? To jednak nie był koniec rewelacji jakie wtedy usłyszała wraz z Zakonem Feniksa do którego dołączyła razem z Harrym. Po pięciu miesiącach zamartwiania się gdzie się podziewa Lily, czemu nie wróciła do szkoły oraz po tak wielu mozolnych poszukiwaniach Ślizgonki z którą nie mogła nawet skontaktować się przez ich więź, w końcu dowiedziała się, że jej bliźniaczka przez ten czas przebywała w zamku czarnoksiężnika! Dodatkowo nie będąc już z Draco, związała się z samym Czarnym Panem i to najprawdopodobniej z nim była w ciąży! Tyle informacji niemalże zwaliły dziewczynę z nóg. Nie wiedziała co jest gorsze ; czy jej siostra, która stanęła po stronie zła i zmieniła się w bezwzględną osobę potrafiącą zabijać, czy sam fakt, że zostawiła Draco i jest teraz z najgroźniejszym czarnoksiężnikiem na świecie oraz spodziewa się jego dziecka. Malfoy wszystko jej wyjaśnił, żądając, by nikomu jednak tego nie wyjawiła.
- Lily, co ty zrobiłaś? Teraz stoimy po przeciwnych stronach barykady. Ty zabijasz niewinne osoby, a ja próbuje je ratować. Czemu w tej wojnie musimy stanąć przeciwko sobie? Czemu zostawiłaś swojego męża i związałaś się z Voldemortem? Przecież gardziłaś nim oraz kochałaś Draco. Byliście przecież razem tacy szczęśliwi. Rozumiem, że cię zranił, ale nawet nie dałaś mu dojść do słowa, by mógł się wytłumaczyć. Zostawiłaś nas, a podobno mnie kochałaś - rzuciła w przestrzeń uczennica Hogwartu, pragnąc, by jej siostra odpowiedziała na te zarzuty. Nic jednak nie usłyszała, prócz głuchej ciszy pokoju, pogrążonego w ciemności.
- Czy mam się cieszyć siostrzyczko, że będę mieć siostrzeńca albo siostrzenice? Nawet nie wiesz jak mnie zraniłaś swoim zachowaniem i nadal ranisz. Czy wiesz co się dzieje z Draco? Że niemalże zupełnie się załamał, że cię stracił? Chodzi po Hogwarcie niczym cień, zamknięty w sobie, rozkojarzony na lekcjach. Czy wiesz, że gdy próbował się z tobą zobaczyć, wrócił do zamku niemalże ledwo żywy? Może sama byłaś świadkiem jego tortur? Pozwoliłabyś, by krzywdzono go na twoich oczach? Znając dawną ciebie, miałabym pewność, że twoja odpowiedź będzie przecząca. Teraz jednak nie wiem. Uświadomiłaś mi, że tak naprawdę cię nie znam. Nie wiem czy kiedykolwiek wiedziałam coś o tobie prócz tego, czego sama o sobie pozwoliłaś mi się dowiedzieć. Mimo to tęsknię za tobą. Chciałabym, by to tylko był zły sen z którego się obudzę i znów będzie wszystko tak jak dawniej - urwała, a następnie cicho zaszlochała.
Już dłużej nie mogła udawać twardej. Kochała swoją siostrę i nie chciała się z nią rozstawać. Nigdy nie chciała również stawać przeciwko niej, lecz teraz nie wiedziała co może przynieść im los.