sobota, 16 maja 2015

Rozdział 36.


Następnego dnia obudziła się wtulona w klatkę piersiową swojego męża. Jego silne ramiona oplatały luźno jej nagie ciało, ogrzewając przy tym samym jej skórę.
Widząc blond włosy w zupełnym nieładzie, uśmiechnęła się, czując jak jej serce nagle przyspiesza. Powoli odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy chłopaka, po czym delikatnie wyswobodziła się z jego objęć.
Otulając się białym prześcieradłem, spojrzała na Ślizgona, który wyglądał niczym anioł. Słońce padające na twarz chłopaka, sprawiało, że jego włosy iskrzyły się wokół głowy, niczym złota aureola. Był taki nieskazitelny, cholernie przystojny oraz w tej chwili również niemalże bezbronny, że aż zapierało dech w piersiach. Na jego twarzy widniał spokój, a usta układały się w taki sposób, jakby delikatnie uśmiechał się do niej przez sen.
Nie mając serca go budzić, dziewczyna postanowiła wziąć relaksujący prysznic, by się odświeżyć po nieprzespanej nocy. Woda przyjemnie rozluźniła jej ciało, sprawiając, że poczuła się lekka niczym piórko. Przeglądając się w lustrze, dostrzegła, że na jej szyi maluje się niewielka, choć dobrze widoczna malinka. Z uśmiechem na ustach, obwiązana puszystym ręcznikiem, ruszyła szukać kuchni. Po drodze zebrała ich wczorajsze ubrania, które pozrzucali z siebie, podążając do sypialni.
Wkraczając do kuchni, zauważyła, że była ona trzymana cała w bieli. Jasne płytki idealnie pasowały do mlecznych mebli kuchennych, które wydawały się jeszcze bielsze dzięki promieniom słonecznym, wpadającym do środka, przez szklaną ścianę, która obecnie w połowie była zasłonięta śnieżnobiałymi, muślinowymi firankami, sięgającymi samej podłogi. Pomieszczenie to było również dobrze przystosowane do gotowania. Znajdując dwuczęściowy, czarny strój kąpielowy oraz cytrynową, zwiewną sukienkę przed kolano, z trochę dłuższym tyłem, postanowiła najpierw się ubrać, nim zacznie szykować śniadanie.
Będąc już ubraną, związała włosy w wysoką kitkę, po czym zajrzała do zabudowanej lodówki. Popatrzyła chwilę na różne produkty, by po chwili wyciągnąć z niej trochę warzyw oraz jajka. Następnie odnalazła w półkach miskę, widelec oraz przyprawy. Delikatnie rozbiła skorupkę paru jajek, wlewając ich zawartość do przygotowanego wcześniej naczynia. Następnie doprawiła je przyprawami, po czym wymieszała całą zawartość, roztrzepując je odpowiednio. Następnie przygotowaną mieszankę wylała na rozgrzaną już patelnie z oliwą, zmniejszając dostatecznie gaz. Mając chwilę czasu znalazła dwa talerze, na które położyła po dużym liściu zielonej sałaty, na którym w niedługiej chwili znalazły się ogórek, pomidor oraz papryka, pokrojone w średnią kostkę, przyprawione małą ilością soli oraz posypane trzema szczyptami drobno posiekanego szczypiorku.
- Dzień dobry, kochanie. Wyglądasz dziś bardzo promiennie - usłyszała głos Draco, gdy wykładała dla nich po omlecie.
- Witaj mój mężu. Dobrze spałeś? - zapytała, przenosząc ich śniadanie na szklany stół, a następnie doniosła sztuce, dzbanek z sokiem pomarańczowym oraz dwie wysokie szklanki.
- Dawno nie miałem tak miłego snu. Dodatkowo obudził mnie z niego aromatyczny zapach śniadania, które dla nas zrobiłaś. Wygląda bardzo apetycznie i muszę przyznać, że równie dobrze smakuje. Umiesz gotować? - zapytał z ciekawością chłopak.
- Lubię to robić i słyszałam, że nawet mi to wychodzi. Często gotowałam razem z moją nianią, która mnie tego nauczyła. Co dziś będziemy robić?
- A na co masz ochotę? - spytał życzliwym tonem.
- Ta plaża i ciepła woda brzmi zachęcająco.
- Cały dzień oglądania cię tylko w bikini, to dopiero propozycja nie do odrzucenia.
- Więc chyba mamy ustalone - skwitowała dziewczyna, po czym dokończyli swoje śniadanie.

Do Hogwartu wrócili dopiero niedługo po kolacji. Draco zostawiając swoją żonę pod opieką siostry, znów gdzieś się zmył, uprzednio szepcząc coś na ucho Elenie, konspiracyjnym tonem.
- Co to za tajemnice? - zapytała uczennica Voldemorta, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Dowiesz się później - obiecała młodsza bliźniaczka. - Tymczasem pięknie się opaliłaś, gdzie byliście? Opowiadaj mi tu wszystko od początku, bo jestem cholernie ciekawa. I proszę nie pomijać mi tu żadnych szczegółów - zaznaczyła, grożąc siostrze na żarty palcem.
- Jejku, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak było cudownie. Z Zakazanego Lasu przenieśliśmy się wprost na Karaiby! Ten mój wariat wynajął dla nas przestronny dom z widokiem na plażę oraz drewnianą altankę w której zjedliśmy kolację, rozmawialiśmy i tańczyliśmy. Wiesz co powiedział mi Draco? Że chce powiększyć naszą rodzinę. Nawet ustaliliśmy imiona dla pierwszej dwójki. Mój mąż bardzo się postarał, by wszystko wyszło perfekcyjnie, a przede wszystkim romantycznie. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi słodził oraz jaki był kochany. Czułam się niczym księżniczka w bajce, bo wszystko było takie piękne i niesamowite. Nawet na samo wspomnienie tych chwil moje serce zaczyna bić szybciej.
- Też bym chciała przeżyć coś takiego z Danielem. Co zaś było po kolacji?
- Cóż, patrząc na to, że jesteśmy małżeństwem, postanowiliśmy więc zacząć starać się o dziedzica. Wyznam ci w sekrecie, że nie zasnęliśmy, aż do samego rana. Dziś zaś po śniadaniu udaliśmy się prosto na plażę, by skorzystać ze słońca oraz pięknej pogody. Wylegiwaliśmy się na rozgrzanym piasku, pływaliśmy w lazurowej wodzie, wygłupialiśmy się ile wlezie oraz kochaliśmy się do utraty tchu. Po południu zaś poszliśmy pozwiedzać oraz coś zjeść. Następnie trzymając się za dłonie, wróciliśmy do domu, zabraliśmy nasze rzeczy z poprzedniego dnia, by z ciężkim sercem znów wrócić do szkoły - zakończyła Lily'an z rozmarzoną miną.
- Widać, że Draco bardzo cię kocha i stara się, by cię nie stracić.
- Ja też go kocham i to niewyobrażalnie. Przez to nigdy go nie zostawię, chyba że zdradził by mnie z inną. Ale nie chcę i nie przewiduje nawet takiego scenariusza. Jest nam ze sobą dobrze i nie żadne z nas nie chce tego zmieniać.
- Och, jak ja ci zazdroszczę, szczęściaro jedna. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym, by Dan był moim mężem, byśmy nie musieli ukrywać naszego związku przed matką, ciesząc się sobą oraz naszymi dziećmi - wyznała młodsza fiołkowooka tęsknym głosem.
- Kiedyś twoje marzenia się spełnią. Nawet bez błogosławieństwa matki możecie być razem i tak właśnie będzie, obiecuje ci to, a wiesz, że ja zawsze dotrzymuje złożonych obietnic.
- Dziękuję. Jesteś najlepszą siostrą na świecie i cholernie cię kocham - powiedziała Elena, po czym mocno uściskała czarnowłosą. - Cóż, chyba czas, byś zaczęła się szykować. Draco będzie czekał na ciebie na błoniach koło jeziora.
Lily uśmiechnęła się na słowa siostry. Czyżby Draco urządził im romantyczną kolację nad jeziorem? Wczoraj też przecież było im razem nieziemsko.
Z zadowoleniem szybko ubrała białą, haftowaną sukienkę przed kolano z rękawkami na 3/4. Do tego dobrała kremowe, lakierowane szpilki na platformie, a włosy rozpuściła, uprzednio prostując je zupełnie czarem. Tymczasem jej bliźniaczka zrobiła jej niemalże profesjonalny makijaż.
Będąc już zupełnie gotową, przeciągnęła jeszcze tylko usta czerwoną szminką, a następnie wkładając szybko na ramiona czarną, skórzaną kurtkę, która dodała jej wyglądowi pazura, udała się we wskazane miejsce. Będąc coraz bliżej jeziora uśmiechnęła się widząc złote światełka porozwieszane naokoło, dodające temu miejscu romantycznego nastroju. Jej ukochany znów się postarał, przechodząc samego siebie. Gdy jednak podeszła bliżej, uśmiech momentalnie znikł jej z twarzy, a w oczach zamigotały łzy wściekłości i żalu.
Na kocu, na którym mieli zjeść stojące obok potrawy, leżał jej mąż, całujący się z NEFERET!
Zarówno on jak i dziewczyna nie mieli już na sobie bluzek.
- Draco! - krzyknęła wstrząśnięta Ślizgonka, a następnie ze wściekłością złapała za włosy Lady Mort, ściągając ją brutalnie z chłopaka na którym leżała.
- Lily, to... - zaczął blondyn, szybko podnosząc się do pozycji stojącej. Nie dokończył jednak, bowiem fiołkowooka uderzyła go mocno w twarz w otwartej ręki.
- Nie chce tego słuchać, to koniec nas, rozumiesz? - syknęła lodowato, a następnie ponownie złapała śmiejącą się szyderczo niebieskooką za włosy, po czym za pomocą łańcuszka, przeniosła je dwie do zamku Voldemorta.
- Nienawidzę cię - krzyknęła Malfoy, popychając dziewczynę mocno na podłogę. Czuła, jak jej serce rozpada się na kawałki, a w oczach ponownie pojawiają się łzy.
- Nie, to ja cię nienawidzę - odparowała, a następnie podcięła nogi swojej przeciwniczce, rzucając się na nią.
- A niby co ja ci takiego zrobiłam - warknęła uczennica Hogwartu, oszołomiona nagłym upadkiem.
- Przez ciebie nie jestem szczęśliwa - odwarknęła kochanka Riddle'a, a następnie tym razem ona złapała rywalkę za włosy i uderzyła jej głowę z impetem o podłogę.
- Co ty do cholery mówisz? - jęknęła fiołkowooka, łapiąc się za głowę, która zapulsowała ostrym, tępym bólem.
- To przez ciebie Tom mnie nie kocha! - rzuciła niemalże płaczliwym głosem Pani Śmierci, wstając z podłogi.
- To chyba nie moja wina jeśli się wam nie układa - odparła Lily siadając z trudnością pod ścianą, czując jak kręci jej się w głowie od uderzenia.
- Nie układa nam się o ciebie! Wiesz czemu on mnie wybrał? Bo byłam w jakiś sposób podobna do ciebie! Nigdy nie zależało mu na mnie, choćbym nie wiem jak się starała. Zawsze to ty byłaś tą najsilniejszą, najcudowniejszą. Nawet podczas seksu, to twoje imię krzyczał! A gdy rano leżałam odwrócona do niego tyłem, myślał, że to ty jesteś obok! Wiesz jakie to uczucie wiedzieć, że osoba którą kochasz ma cię za nic? Ja byłam tylko maskotką do pocieszenia, wykorzystywaną, również od samego początku do wzbudzenia w tobie zazdrości. Dowiadywałam się tego wszystkiego za każdym razem, gdy tylko Voldemort się upił. Następnie wołał cię i mówił do mnie jak bardzo to ciebie właśnie kocha!
- Co ty mówisz? - zapytała Ślizgonka, nic nie rozumiejąc. Potrząsnęła głową, zamykając na chwilę oczy, by spróbować pozbyć się zamroczenia. Czyżby słowa dziewczyny były prawdą?
- Nie udawaj, że nie dostrzegłaś jak na ciebie patrzy. Jakbyś była jedyną dziewczyną na świecie!
- Ale ja mam przecież męża.
- Właśnie! Znów kolejny mężczyzna, który nie powinien należeć do ciebie!
- Więc postanowiłaś mi go odebrać? Od kiedy się spotykacie? - warknęła uczennica Czarnego Pana, ponownie czując ból w piersi.
- Och, ale ty jesteś naiwna. To on kazał mi to zrobić. Ale to się zmieni. Gdy tylko zabraknie cię na tym świecie, już nie będziesz stać mi na drodze do żadnego z nich. Avada Kedav... - Neferet nie dokończyła, ponieważ sama padła nagle martwa.
Młoda czarodziejka z otwartymi oczami rozejrzała się na boki.
- Nic ci nie jest? - zapytał Voldemort podbiegając do swojej uczennicy.
- Ja - zaczęła dziewczyna, lecz głos uwiązł jej w gardle. Nie mogła bowiem poukładać sobie w głowie wszystkich tych wydarzeń, które rozegrały się w tak krótkim czasie. Czuła jedynie paraliżujący strach, a w oczach znów zabłysły łzy.
- Cii - szepnął czarnoksiężnik, przytulając do siebie czarnowłosą, która nawet nie zdawała sobie sprawy, że drży.
- Dziś znalazłam Draco całującego się z Neferet. Powiedziałam mu, że to koniec - wydusiła z siebie, pustym, wypranym z emocji głosem, który zupełnie brzmiał jak nie jej.
- On nigdy nie był ciebie wart. Gdybym przy twoich narodzinach postanowiłbym inaczej, nigdy nie zostałabyś jego żoną. Ja zaś zapewniłbym ci wszystko czego byś tylko chciała. Igor wiedząc, że jesteś tylko moja, również nie położyłby na tobie swoich brudnych łap.
- Czyli... czyli ona mówiła prawdę, że ty mnie...
- Kochasz? Pożądasz? Pragniesz? - zapytał Riddle. - Tak, to prawda - odpowiedział, a następnie odsunął się od dziewczyny, by spojrzeć na jej twarz. - Byłem głupi, że dopuściłem do waszego ślubu, bo zawładnęłaś całym moim światem. W moich myślach ciągle jesteś tylko ty i nikt nie potrafi sprawić, bym o tobie zapomniał.
- Nie wiem co mam ci w tej chwili powiedzieć, Mistrzu.
- Nie mów nic, po prostu daj mi się pocałować - szepnął, a następnie powoli zaczął zbliżać się do Ślizgonki, szukając w jej oczach sprzeciwu. Gdy ta jednak nie odezwała się, ani nie odwróciła głowy, ich usta zetknęły się ze sobą. Lily, aż ponownie zakręciło się w głowie, czując jak całuje ją Marvolo. Robił to tak delikatnie, jakby była kruchą lalką z porcelany. Mimo to czuła, że jest dla niego wszystkim i nie chce jej skrzywdzić.
Mając w pamięci ukochanego całującego się z jej niedoszłą morderczynią, odgoniła od siebie wszelkie uczucia zdrady, sama zaczynając oddawać pocałunki, sprawiając, że stają się one coraz bardziej namiętne i pełne pasji.
- Bądź moją - szepnął czerwonooki, a następnie pochwycił Lily na ręce, zanosząc ją do swoich kwater. Dziewczyna nie stawiała oporu, gdy czarnoksiężnik położył ją na swoim wielkim łożu, zaczynając obsypywać ją i jej ciało pocałunkami. Podświadomie chciała tego od dawna i teraz nie miała zamiaru zatrzymywać mężczyzny. Dodatkowo pragnęła zadać stalowookiemu taki sam ból, jaki on zadał jej. Dlatego postanowiła oddać się cała Lordowi Voldemortowi.

Obudziły ją ciepłe promienie słoneczne, wpadające delikatnie przez okno. Ze zdezorientowaniem zauważyła, że leży o obcym łóżku, kompletnie naga. Uświadamiając sobie, że to kwatery Mistrza, do głowy zaczęły napływać jej wczorajsze wspomnienia; Draco całujący się z inną, wyznania Neferet, próba jej zabicia, ratunek przez Voldemorta oraz seks z czarnoksiężnikiem. Fiołkowooka ukryła twarz w dłoniach, przypominając sobie jak mężczyzna pieścił jej ciało, całował namiętnie, a następnie wszedł w nią, dochodząc do spełnienia oraz wypełniając ją swoją spermą.
"Czy można kochać dwie osoby jednocześnie?" jęknęła w myślach, odwracając się na drugi bok.
Co do wcześniejszej miłości do swojego męża, nie miała do niej wątpliwości. Teraz została po niej tylko urażona duma, żal i rozgoryczenie. Voldemort zaś początkowo był dla niej nikim, lecz z czasem zyskał w jej oczach. W pewien sposób zaczął ją pociągać, stał się jej bliski, jak się okazuje nawet na wyciągnięcie ręki.
"Mimo to zachowałam wierność, nie kokietowałam go, starając się tylko być przykładną uczennicą. Malfoy jednak nie dotrzymał mi wierności, choć tak bardzo starałam się być dobrą żoną." pomyślała z goryczą.
- Dzień dobry - powiedział wesoło Voldemort wychodząc z łazienki, a następnie podszedł do dziewczyny i bezceremonialnie pocałował ją namiętnie w usta.
"Dlatego ja odpłacę mu tą samą kartą. A nawet z nawiązką" postanowiła hardo fiołkowooka.