Następnego dnia obudziła się
wtulona w klatkę piersiową swojego męża. Jego silne ramiona oplatały luźno jej
nagie ciało, ogrzewając przy tym samym jej skórę.
Widząc blond włosy w zupełnym
nieładzie, uśmiechnęła się, czując jak jej serce nagle przyspiesza. Powoli
odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy chłopaka, po czym delikatnie wyswobodziła
się z jego objęć.
Otulając się białym prześcieradłem,
spojrzała na Ślizgona, który wyglądał niczym anioł. Słońce padające na twarz
chłopaka, sprawiało, że jego włosy iskrzyły się wokół głowy, niczym złota
aureola. Był taki nieskazitelny, cholernie przystojny oraz w tej chwili również
niemalże bezbronny, że aż zapierało dech w piersiach. Na jego twarzy widniał
spokój, a usta układały się w taki sposób, jakby delikatnie uśmiechał się do
niej przez sen.
Nie mając serca go budzić,
dziewczyna postanowiła wziąć relaksujący prysznic, by się odświeżyć po
nieprzespanej nocy. Woda przyjemnie rozluźniła jej ciało, sprawiając, że
poczuła się lekka niczym piórko. Przeglądając się w lustrze, dostrzegła, że na
jej szyi maluje się niewielka, choć dobrze widoczna malinka. Z uśmiechem na
ustach, obwiązana puszystym ręcznikiem, ruszyła szukać kuchni. Po drodze
zebrała ich wczorajsze ubrania, które pozrzucali z siebie, podążając do
sypialni.
Wkraczając do kuchni, zauważyła, że
była ona trzymana cała w bieli. Jasne płytki idealnie pasowały do mlecznych
mebli kuchennych, które wydawały się jeszcze bielsze dzięki promieniom
słonecznym, wpadającym do środka, przez szklaną ścianę, która obecnie w połowie
była zasłonięta śnieżnobiałymi, muślinowymi firankami, sięgającymi samej
podłogi. Pomieszczenie to było również dobrze przystosowane do gotowania.
Znajdując dwuczęściowy, czarny strój kąpielowy oraz cytrynową, zwiewną sukienkę
przed kolano, z trochę dłuższym tyłem, postanowiła najpierw się ubrać, nim
zacznie szykować śniadanie.
Będąc już ubraną, związała włosy w
wysoką kitkę, po czym zajrzała do zabudowanej lodówki. Popatrzyła chwilę na
różne produkty, by po chwili wyciągnąć z niej trochę warzyw oraz jajka.
Następnie odnalazła w półkach miskę, widelec oraz przyprawy. Delikatnie rozbiła
skorupkę paru jajek, wlewając ich zawartość do przygotowanego wcześniej
naczynia. Następnie doprawiła je przyprawami, po czym wymieszała całą zawartość,
roztrzepując je odpowiednio. Następnie przygotowaną mieszankę wylała na
rozgrzaną już patelnie z oliwą, zmniejszając dostatecznie gaz. Mając chwilę
czasu znalazła dwa talerze, na które położyła po dużym liściu zielonej sałaty,
na którym w niedługiej chwili znalazły się ogórek, pomidor oraz papryka,
pokrojone w średnią kostkę, przyprawione małą ilością soli oraz posypane trzema
szczyptami drobno posiekanego szczypiorku.
- Dzień dobry, kochanie. Wyglądasz
dziś bardzo promiennie - usłyszała głos Draco, gdy wykładała dla nich po
omlecie.
- Witaj mój mężu. Dobrze spałeś? -
zapytała, przenosząc ich śniadanie na szklany stół, a następnie doniosła
sztuce, dzbanek z sokiem pomarańczowym oraz dwie wysokie szklanki.
- Dawno nie miałem tak miłego snu.
Dodatkowo obudził mnie z niego aromatyczny zapach śniadania, które dla nas
zrobiłaś. Wygląda bardzo apetycznie i muszę przyznać, że równie dobrze smakuje.
Umiesz gotować? - zapytał z ciekawością chłopak.
- Lubię to robić i słyszałam, że
nawet mi to wychodzi. Często gotowałam razem z moją nianią, która mnie tego
nauczyła. Co dziś będziemy robić?
- A na co masz ochotę? - spytał
życzliwym tonem.
- Ta plaża i ciepła woda brzmi
zachęcająco.
- Cały dzień oglądania cię tylko w
bikini, to dopiero propozycja nie do odrzucenia.
- Więc chyba mamy ustalone -
skwitowała dziewczyna, po czym dokończyli swoje śniadanie.
Do Hogwartu wrócili dopiero
niedługo po kolacji. Draco zostawiając swoją żonę pod opieką siostry, znów
gdzieś się zmył, uprzednio szepcząc coś na ucho Elenie, konspiracyjnym tonem.
- Co to za tajemnice? - zapytała
uczennica Voldemorta, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Dowiesz się później - obiecała
młodsza bliźniaczka. - Tymczasem pięknie się opaliłaś, gdzie byliście?
Opowiadaj mi tu wszystko od początku, bo jestem cholernie ciekawa. I proszę nie
pomijać mi tu żadnych szczegółów - zaznaczyła, grożąc siostrze na żarty palcem.
- Jejku, nawet nie zdajesz sobie
sprawy jak było cudownie. Z Zakazanego Lasu przenieśliśmy się wprost na
Karaiby! Ten mój wariat wynajął dla nas przestronny dom z widokiem na plażę
oraz drewnianą altankę w której zjedliśmy kolację, rozmawialiśmy i tańczyliśmy.
Wiesz co powiedział mi Draco? Że chce powiększyć naszą rodzinę. Nawet
ustaliliśmy imiona dla pierwszej dwójki. Mój mąż bardzo się postarał, by
wszystko wyszło perfekcyjnie, a przede wszystkim romantycznie. Nawet sobie nie
wyobrażasz jak mi słodził oraz jaki był kochany. Czułam się niczym księżniczka
w bajce, bo wszystko było takie piękne i niesamowite. Nawet na samo wspomnienie
tych chwil moje serce zaczyna bić szybciej.
- Też bym chciała przeżyć coś
takiego z Danielem. Co zaś było po kolacji?
- Cóż, patrząc na to, że jesteśmy
małżeństwem, postanowiliśmy więc zacząć starać się o dziedzica. Wyznam ci w
sekrecie, że nie zasnęliśmy, aż do samego rana. Dziś zaś po śniadaniu udaliśmy
się prosto na plażę, by skorzystać ze słońca oraz pięknej pogody. Wylegiwaliśmy
się na rozgrzanym piasku, pływaliśmy w lazurowej wodzie, wygłupialiśmy się ile
wlezie oraz kochaliśmy się do utraty tchu. Po południu zaś poszliśmy pozwiedzać
oraz coś zjeść. Następnie trzymając się za dłonie, wróciliśmy do domu,
zabraliśmy nasze rzeczy z poprzedniego dnia, by z ciężkim sercem znów wrócić do
szkoły - zakończyła Lily'an z rozmarzoną miną.
- Widać, że Draco bardzo cię kocha
i stara się, by cię nie stracić.
- Ja też go kocham i to
niewyobrażalnie. Przez to nigdy go nie zostawię, chyba że zdradził by mnie z
inną. Ale nie chcę i nie przewiduje nawet takiego scenariusza. Jest nam ze sobą
dobrze i nie żadne z nas nie chce tego zmieniać.
- Och, jak ja ci zazdroszczę,
szczęściaro jedna. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym, by Dan był
moim mężem, byśmy nie musieli ukrywać naszego związku przed matką, ciesząc się
sobą oraz naszymi dziećmi - wyznała młodsza fiołkowooka tęsknym głosem.
- Kiedyś twoje marzenia się
spełnią. Nawet bez błogosławieństwa matki możecie być razem i tak właśnie
będzie, obiecuje ci to, a wiesz, że ja zawsze dotrzymuje złożonych obietnic.
- Dziękuję. Jesteś najlepszą
siostrą na świecie i cholernie cię kocham - powiedziała Elena, po czym mocno
uściskała czarnowłosą. - Cóż, chyba czas, byś zaczęła się szykować. Draco
będzie czekał na ciebie na błoniach koło jeziora.
Lily uśmiechnęła się na słowa
siostry. Czyżby Draco urządził im romantyczną kolację nad jeziorem? Wczoraj też
przecież było im razem nieziemsko.
Z zadowoleniem szybko ubrała białą,
haftowaną sukienkę przed kolano z rękawkami na 3/4. Do tego dobrała kremowe,
lakierowane szpilki na platformie, a włosy rozpuściła, uprzednio prostując je
zupełnie czarem. Tymczasem jej bliźniaczka zrobiła jej niemalże profesjonalny
makijaż.
Będąc już zupełnie gotową,
przeciągnęła jeszcze tylko usta czerwoną szminką, a następnie wkładając szybko
na ramiona czarną, skórzaną kurtkę, która dodała jej wyglądowi pazura, udała
się we wskazane miejsce. Będąc coraz bliżej jeziora uśmiechnęła się widząc
złote światełka porozwieszane naokoło, dodające temu miejscu romantycznego
nastroju. Jej ukochany znów się postarał, przechodząc samego siebie. Gdy jednak
podeszła bliżej, uśmiech momentalnie znikł jej z twarzy, a w oczach zamigotały
łzy wściekłości i żalu.
Na kocu, na którym mieli zjeść
stojące obok potrawy, leżał jej mąż, całujący się z NEFERET!
Zarówno on jak i dziewczyna nie
mieli już na sobie bluzek.
- Draco! - krzyknęła wstrząśnięta
Ślizgonka, a następnie ze wściekłością złapała za włosy Lady Mort, ściągając ją
brutalnie z chłopaka na którym leżała.
- Lily, to... - zaczął blondyn,
szybko podnosząc się do pozycji stojącej. Nie dokończył jednak, bowiem
fiołkowooka uderzyła go mocno w twarz w otwartej ręki.
- Nie chce tego słuchać, to koniec
nas, rozumiesz? - syknęła lodowato, a następnie ponownie złapała śmiejącą się
szyderczo niebieskooką za włosy, po czym za pomocą łańcuszka, przeniosła je
dwie do zamku Voldemorta.
- Nienawidzę cię - krzyknęła
Malfoy, popychając dziewczynę mocno na podłogę. Czuła, jak jej serce rozpada
się na kawałki, a w oczach ponownie pojawiają się łzy.
- Nie, to ja cię nienawidzę -
odparowała, a następnie podcięła nogi swojej przeciwniczce, rzucając się na
nią.
- A niby co ja ci takiego zrobiłam
- warknęła uczennica Hogwartu, oszołomiona nagłym upadkiem.
- Przez ciebie nie jestem
szczęśliwa - odwarknęła kochanka Riddle'a, a następnie tym razem ona złapała
rywalkę za włosy i uderzyła jej głowę z impetem o podłogę.
- Co ty do cholery mówisz? -
jęknęła fiołkowooka, łapiąc się za głowę, która zapulsowała ostrym, tępym
bólem.
- To przez ciebie Tom mnie nie
kocha! - rzuciła niemalże płaczliwym głosem Pani Śmierci, wstając z podłogi.
- To chyba nie moja wina jeśli się
wam nie układa - odparła Lily siadając z trudnością pod ścianą, czując jak
kręci jej się w głowie od uderzenia.
- Nie układa nam się o ciebie!
Wiesz czemu on mnie wybrał? Bo byłam w jakiś sposób podobna do ciebie! Nigdy
nie zależało mu na mnie, choćbym nie wiem jak się starała. Zawsze to ty byłaś
tą najsilniejszą, najcudowniejszą. Nawet podczas seksu, to twoje imię krzyczał!
A gdy rano leżałam odwrócona do niego tyłem, myślał, że to ty jesteś obok!
Wiesz jakie to uczucie wiedzieć, że osoba którą kochasz ma cię za nic? Ja byłam
tylko maskotką do pocieszenia, wykorzystywaną, również od samego początku do
wzbudzenia w tobie zazdrości. Dowiadywałam się tego wszystkiego za każdym
razem, gdy tylko Voldemort się upił. Następnie wołał cię i mówił do mnie jak
bardzo to ciebie właśnie kocha!
- Co ty mówisz? - zapytała
Ślizgonka, nic nie rozumiejąc. Potrząsnęła głową, zamykając na chwilę oczy, by
spróbować pozbyć się zamroczenia. Czyżby słowa dziewczyny były prawdą?
- Nie udawaj, że nie dostrzegłaś
jak na ciebie patrzy. Jakbyś była jedyną dziewczyną na świecie!
- Ale ja mam przecież męża.
- Właśnie! Znów kolejny mężczyzna,
który nie powinien należeć do ciebie!
- Więc postanowiłaś mi go odebrać?
Od kiedy się spotykacie? - warknęła uczennica Czarnego Pana, ponownie czując
ból w piersi.
- Och, ale ty jesteś naiwna. To on
kazał mi to zrobić. Ale to się zmieni. Gdy tylko zabraknie cię na tym świecie,
już nie będziesz stać mi na drodze do żadnego z nich. Avada Kedav... - Neferet
nie dokończyła, ponieważ sama padła nagle martwa.
Młoda czarodziejka z otwartymi
oczami rozejrzała się na boki.
- Nic ci nie jest? - zapytał
Voldemort podbiegając do swojej uczennicy.
- Ja - zaczęła dziewczyna, lecz
głos uwiązł jej w gardle. Nie mogła bowiem poukładać sobie w głowie wszystkich
tych wydarzeń, które rozegrały się w tak krótkim czasie. Czuła jedynie
paraliżujący strach, a w oczach znów zabłysły łzy.
- Cii - szepnął czarnoksiężnik,
przytulając do siebie czarnowłosą, która nawet nie zdawała sobie sprawy, że
drży.
- Dziś znalazłam Draco całującego
się z Neferet. Powiedziałam mu, że to koniec - wydusiła z siebie, pustym,
wypranym z emocji głosem, który zupełnie brzmiał jak nie jej.
- On nigdy nie był ciebie wart.
Gdybym przy twoich narodzinach postanowiłbym inaczej, nigdy nie zostałabyś jego
żoną. Ja zaś zapewniłbym ci wszystko czego byś tylko chciała. Igor wiedząc, że
jesteś tylko moja, również nie położyłby na tobie swoich brudnych łap.
- Czyli... czyli ona mówiła prawdę,
że ty mnie...
- Kochasz? Pożądasz? Pragniesz? -
zapytał Riddle. - Tak, to prawda - odpowiedział, a następnie odsunął się od
dziewczyny, by spojrzeć na jej twarz. - Byłem głupi, że dopuściłem do waszego
ślubu, bo zawładnęłaś całym moim światem. W moich myślach ciągle jesteś tylko
ty i nikt nie potrafi sprawić, bym o tobie zapomniał.
- Nie wiem co mam ci w tej chwili
powiedzieć, Mistrzu.
- Nie mów nic, po prostu daj mi się
pocałować - szepnął, a następnie powoli zaczął zbliżać się do Ślizgonki,
szukając w jej oczach sprzeciwu. Gdy ta jednak nie odezwała się, ani nie
odwróciła głowy, ich usta zetknęły się ze sobą. Lily, aż ponownie zakręciło się
w głowie, czując jak całuje ją Marvolo. Robił to tak delikatnie, jakby była
kruchą lalką z porcelany. Mimo to czuła, że jest dla niego wszystkim i nie chce
jej skrzywdzić.
Mając w pamięci ukochanego
całującego się z jej niedoszłą morderczynią, odgoniła od siebie wszelkie
uczucia zdrady, sama zaczynając oddawać pocałunki, sprawiając, że stają się one
coraz bardziej namiętne i pełne pasji.
- Bądź moją - szepnął czerwonooki,
a następnie pochwycił Lily na ręce, zanosząc ją do swoich kwater. Dziewczyna
nie stawiała oporu, gdy czarnoksiężnik położył ją na swoim wielkim łożu,
zaczynając obsypywać ją i jej ciało pocałunkami. Podświadomie chciała tego od
dawna i teraz nie miała zamiaru zatrzymywać mężczyzny. Dodatkowo pragnęła zadać
stalowookiemu taki sam ból, jaki on zadał jej. Dlatego postanowiła oddać się
cała Lordowi Voldemortowi.
Obudziły ją ciepłe promienie
słoneczne, wpadające delikatnie przez okno. Ze zdezorientowaniem zauważyła, że
leży o obcym łóżku, kompletnie naga. Uświadamiając sobie, że to kwatery
Mistrza, do głowy zaczęły napływać jej wczorajsze wspomnienia; Draco całujący
się z inną, wyznania Neferet, próba jej zabicia, ratunek przez Voldemorta oraz
seks z czarnoksiężnikiem. Fiołkowooka ukryła twarz w dłoniach, przypominając
sobie jak mężczyzna pieścił jej ciało, całował namiętnie, a następnie wszedł w
nią, dochodząc do spełnienia oraz wypełniając ją swoją spermą.
"Czy można kochać dwie osoby
jednocześnie?" jęknęła w myślach, odwracając się na drugi bok.
Co do wcześniejszej miłości do
swojego męża, nie miała do niej wątpliwości. Teraz została po niej tylko
urażona duma, żal i rozgoryczenie. Voldemort zaś początkowo był dla niej nikim,
lecz z czasem zyskał w jej oczach. W pewien sposób zaczął ją pociągać, stał się
jej bliski, jak się okazuje nawet na wyciągnięcie ręki.
"Mimo to zachowałam wierność,
nie kokietowałam go, starając się tylko być przykładną uczennicą. Malfoy jednak
nie dotrzymał mi wierności, choć tak bardzo starałam się być dobrą żoną."
pomyślała z goryczą.
- Dzień dobry - powiedział wesoło
Voldemort wychodząc z łazienki, a następnie podszedł do dziewczyny i
bezceremonialnie pocałował ją namiętnie w usta.
"Dlatego ja odpłacę mu tą samą
kartą. A nawet z nawiązką" postanowiła hardo fiołkowooka.