Sala wypełniona po brzegi osobami
ubranymi na czarno, zamilkła w oczekiwaniu na przemówienie swojego Pana.
- Moi kochani, w końcu przyszedł
ten wyczekiwany przez nas wszystkich czas ostatecznego starcia. Przez ostatnie
lata przygotowywaliśmy się do niego rzetelnie i w końcu z pełną mocą możemy
uderzyć na Hogwart! - krzyknął Voldemort, a wśród zebranych można było odczuć
poruszenie pomieszane z euforią.
Czarny Pan wyglądał niczym
uosobienie pięknego, choć groźnego boga wojny, któremu było przeznaczone
rządzić światem. - Ubolewam nad tym, że sporo naszych sprzymierzeńców zostało
zatrzymanych przez władze własnego kraju, ale wielu i tak dotarło na czas,
zostawiając po sobie krwawe znaki swojej ucieczki. Wrzesień jest idealnym
miesiącem na zaatakowanie zamku. Dzieci niedawno wróciły do szkoły, więc nie
dajmy im się tym nacieszyć. Niech to będzie miejsce druzgocącego upadku Jasnej
Strony oraz samego Albusa Dumbledore'a i jego pupilka; Harry'ego Pottera. Mamy
moc po którą oni boją się sięgnąć, więc pokażmy im jacy byli głupi odrzucając
taką potęgę. Czy jesteście gotowi, by pokazać wszystkim kto będzie rządził tym
światem? - krzyknął wojowniczo, a tłum w odpowiedzi zaryczał głośno.
- Więc do dzieła moja rodzino -
zawołał z mocą, a następnie odwrócił się w stronę Lily.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i
będziesz towarzyszyć mi podczas tej walki, moja królowo? - spytał, wyciągając
szarmancko rękę w stronę siedzącej na jednym z tronów dziewczyny.
- Oczywiście ukochany -
odpowiedziała, przyjmując dłoń mężczyzny. Fiołkowooka tak jak i jej partner
była ubrana w smoliście czarne, bojowe szaty o srebrnych wykończeniach, które
sprawiały wrażenie jakby wysysały otaczające ich światło, ginące w mroku
materiału.
Stojąc przed masą wyznawców,
odrzuciła z gracją długie rozpuszczone włosy na plecy, po czym obdarzyła
zebranych jej najpiękniejszym uśmiechem jaki miała w kolekcji.
- Wiem, że nam się uda. Chodźmy
więc podbić świat, który od dawna już powinien leżeć u naszych stóp - dodała od
siebie, a wszyscy momentalnie padli przed nią i jej partnerem na kolana.
- Powstańcie moi mili. Chodźmy,
niech dokona się nasze przeznaczenie - zakończyła, po czym wszyscy
teleportowali się bez problemu, dzięki magii ich przywódcy, na błonia Hogwartu.
- Dumbledore! Ja Lord Voldemort
wypowiadam ci otwarcie wojnę. Wyjdź ze swoim marnym Zakonem Feniksa i walcz ze
mną na śmierć i życie! - krzyknął czarnoksiężnik wzmocnionym, potężnym głosem,
który rozniósł się echem.
- Witaj Tom - powiedział Albus
wychodząc dumnie ramię w ramię z Harry'm, Eleną i Draco. Wszyscy oni byli
ubrani w śnieżnobiałe, delikatne na pozór szaty ze złotymi ornamentami, które
lśniły w blasku słońca.
- Wasza czwórka ma zamiar zmierzyć
się z moją wielką armią? - zakpił czarnoksiężnik, cały czas trzymając dłoń
Lily.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział
mag z rozbawieniem w głosie, a za jego plecami zielona trawa zniknęła pod
zebranymi sojusznikami, którzy również ubrani na biało, wyszli nagle na błonia.
- Teraz będzie ciekawiej - rzucił
Riddle, nie dając po sobie poznać zaskoczenia, tym, że jego przeciwnicy byli
przygotowani na atak, jak gdyby wiedzieli dokładnie kiedy zaatakuje. - Najpierw
zajmę się tobą starcze, po czym zastanawiam się kto będzie następny. Nasza
legenda, Harry Potter we własnej osobie, czy jednak mój osobisty wróg, Draco
Malfoy. Myślę jednak, że zaczniemy od owianego fałszywą legendą Złotego
Chłopca, byś nie musiał długo czekać na niego w zaświatach, gdy z tobą skończę
Dumbledore. Dopiero po nim będzie blondyn.
- Ja zaś zajmę się moją kochaną
siostrzyczką, która zawsze żyła wyłącznie w blasku mojej mocy. Dziś dam jej w
końcu zakosztować na własnej skórze jak smakuje ona naprawdę - odezwała się
Czarna Pani, wyglądająca oszałamiająco, niczym idealnie wyrzeźbiony, marmurowy
posąg Bogini Uroku i Mocy.
- Jesteś tak samo piękna na
zewnątrz jak i zła w środku - warknęła Elena, czując ból w klatce piersiowej z
powodu słów siostry.
- Jeśli to miał być komplement, to
dziękuję. Wiem, że przyćmiewam cię pod każdym względem i ty też zdajesz sobie z
tego sprawę. Mimo, że jesteś do mnie podobna, nigdy nie będziesz lśniła takim
blaskiem jak ja, ani nie posiądziesz mocy równej mojej. Jesteś po prostu na to
stanowczo za słaba.
- Przekonasz się jak bardzo mnie
nie doceniasz.
- Świetnie. Już nie mogę się
doczekać. Więc przestań w końcu gadać i walcz ze mną - odrzekła wojowniczo
starsza.
- Do ataku! - krzyknął z mocą Ten -
Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać, a dwie wielkie armie natarły
wzajemnie na siebie, mieszając się ze sobą, by zacząć walkę na śmierć i życie.
- Co ty robisz? - krzyknęła Elena,
czując jak Draco odciąga ją od środka walki.
- To co miał zrobić - odparła Lily,
podążając za siostrą z dala od Voldemorta.
Nim chłopak mógł coś powiedzieć,
jeden ze Śmierciożerców zaatakował go brutalnie, przez co zaczęli wymieniać
ciosy, oddalając się trochę od bliźniaczek.
Dwie siostry stanęły zaś na
przeciwko siebie. Jedna ubrana w czarną szatę ze srebrnymi wykończeniami, która
symbolizowała Ciemną Stronę, a druga w białej, ze złotymi ornamentami. Ich
czarne włosy rozwiewał wiatr, a przez kontrastowe szaty bojowe wyglądały w tej
scenerii niczym uosobienie dobra i zła.
Fiołkowe spojrzenia skrzyżowały
się, a wszystko inne przestało mieć znaczenie. Również takie same różdżki były
wyciągnięte przeciwko sobie, gotowe do wypowiedzenia formułki zaklęcia.
Pierwsza nie wytrzymała bliźniaczka stojąca po stronie Dumbledore'a i
zaatakowała swoją przeciwniczkę oślepiająco białym zaklęciem, które nagle
zderzyło się z czarnym, jak nieprzenikniony mrok, snopem magii. Magiczne patyki
obydwu Lestrange zaczęły wibrować pod ich palcami, nie mogąc ze sobą walczyć,
gdyż tak jak siostry, miały one bliźniacze rdzenie. Ślizgonki w tym samym
czasie zerwały połączenie, a powietrze wśród nich zafalowało od nadmiaru mocy.
- Czemu nas zdradziłaś? Ufaliśmy
ci, a ty to wykorzystałaś! - krzyknęła Elena, a w jej oczach zabłysły
diamentowe łzy.
- Mówiłam ci to już, nie widzisz
całości, jednak tak to miało wszystko wyglądać.
- Jak? Że zaprzyjaźnisz się z
Harrym, by go szpiegować, a potem wydać na tacy tej gadzinie? Kłamałaś za
każdym razem, gdy mówiłaś, że nie chcesz być Śmierciożerczyniom, oszukiwałaś
wszystkich, że jesteś na szlabanach, a tak naprawdę byłaś uczennicą swojego
Mistrza, którego kochasz tak samo jak nasza matka, albo i jeszcze bardziej,
udając, że mnie chronisz!
- Robiłam to, cały czas! A twoje
oskarżenia są fałszywe.
- Co? Jak możesz tak kłamać patrząc
mi prosto w oczy? - syknęła członkini Zakonu Feniksa.
- Wszystko robiłam dla twojego
dobra i bezpieczeństwa. Dzięki mnie nie stałaś się Śmierciożerczynią, nie
musiałaś poślubić nieznajomego, cały czas żyjesz, a Harry ma jakiekolwiek
szanse by wygrać. Nigdy go nie zdradziłam.
- Co ty wygadujesz? Odbiło ci?
Jesteś Czarną Panią.
- Voldemort mi zaufał, jak nigdy
nikomu i to go zniszczy.
- Nie mam podstaw by ci wierzyć.
Może to twoje kolejne kłamstwo.
- Nie mam po co kłamać i tak byś
mnie nie pokonała, gdybyśmy zaczęły walczyć. Odejdź z pola walki i jedź do
Daniela, by nie stała ci się tutaj krzywda.
- Odejść stąd? To może być pułapka
oraz zdrada mojej strony. Boisz się mnie? - zapytała Elena, a jej siostra
zaśmiała się szczerze.
- Ja nie bawię się w takie
prymitywne gierki, wolę stoczyć pojedynek. Jeśli jednak cię nie przekonałam, to
może powiem ci więc co miałam na myśli
mówiąc o Złotym Chłopcu. Otóż odkąd tylko nauczyłam się czegoś od Voldemorta,
od razu zaczęłam uczyć tego Harry'ego. Sama wiesz, że codziennie gdzieś z nim
znikałam, choćby na chwilę. Tak, w Pokoju Życzeń, używając pętli czasu,
dokształcałam Gryfona. Nikt mógł się jednak o tym dowiedzieć, więc wymogłam na
nim przysięgę. Dzięki temu nawet Voldemort się o tym nie dowiedział. Wszystkich
musiałam okłamać, nawet ciebie i Draco. Jedynie Snape mnie przejrzał, jednak
mój sekret był u niego bezpieczny, gdyż chciał on ocalić swojego syna. Wiesz,
że Harry to jego dziedzic? Uczył go nawet oklumencji, by Voldemort nadal
uważał, że Potter jest łatwym przeciwnikiem do pokonania.
- Nadal ci nie wierzę - krzyknęła
młodsza wycierając łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Wierzysz, tylko nie chcesz tego
przyznać. Wiesz, że mówię prawdę, czujesz to. Twoje serce i rozum ci to
podpowiada, a zmysł leglimenty nie wyczuwa kłamstwa. Mówiłam ci, że są dwie
strony medalu. Ostatnimi czasy przekazywałam przez ciebie informacje Draco
odnośnie wojny. Myślisz, że skąd macie o tym wiadomości?
- Jak to przeze mnie?
- Nauczyłam się kontrolować twoje
ciało. Jestem przecież silniejsza od ciebie i umiem w większym stopniu
kontrolować naszą więź.
- Chce ci uwierzyć w to co mówisz,
ale nie potrafię. Zbyt wiele wyszło na jaw twoich kłamstw. Pogubiłam się w
nich. Skoro Voldemorta potrafisz oszukać, to na pewno mnie też.
- Jesteś moją bliźniaczką, z tobą
było trudniej.
- Skoro wcześniej ci się udawało,
to teraz też pewnie tak jest! - krzyknęła, a jej umysł nagle zalała fala
wspomnień.
Ujrzała całe życie oczami swojej
siostry: ile razy dostawała zaklęciami torturującymi, wszystko związane z ich
byłym dyrektorem, który okazał się świnią, który zabił Jacoba, a następnie
zgwałcił Lily, gdy Karkarov zabrał ją ze szkoły, przysięga wymuszona na
dziewczynie, rozmowa i test Voldemorta, nauka Harry'ego i kolejne wymuszenie
przysięgi, przekazywanie informacji Draco i wszystko inne, co wskazywało na jej
niewinność.
- On cię zgwałcił? - szepnęła
zdławionym głosem, a jej zapłakane oblicze wyrażało niedowierzenie, szok oraz
przerażenie.
- Tak. Wszystko to co ci pokazałam
było niestety prawdziwe.
- Och, wybacz mi, byłam taka ślepa.
Na prawdę widziałam tylko jedną stronę tego wszystkiego tak jak mówiłaś -
wyznała, przytulając mocno swoją siostrę do siebie.
- To ty mi wybacz, że cię
okłamywałam, odsuwając cię od siebie.
- To było konieczne, a teraz
chodźmy załatwić nasze porachunki - zakończyła Elena.
- Czekaj. Może jednak jedź do
swojego męża. Boję się, że coś ci się tu stanie.
- A czy to prawda z twoją magią i
moim połączeniem, które powoduje równowagę? Stracisz swoje uprawnienia do
Czarnej Magii, gdy mnie zabraknie?
- Nie. Gdy umrzesz, moc rozdzielona
na nas dwie, cała skumuluje się we mnie.
- To znaczy, ona cię nie osłabi, a
dodatkowo wzmocni?
- Tak. Musiałam to wymyślić, bo
Voldemort nie zaryzykowałby, by jego najwierniejsza straciła połowę swoich
mocy.
- Ty przebiegły wężu...
- Nie bez powodu mam takiego
patronusa i trafiłam do Slytherinu. Mimo wszystko co by się nie działo, wiedz,
że cię kocham i uważaj na siebie. A i jeszcze jedno. Jeśli dostaniesz Avadą, to
przeżyjesz. Tylko żebyś nie przekroczyła limitu sześciu zaklęć, bo wtedy już
umrzesz - poinformowała ją młoda mama.
- Jakim cudem? - szepnęła zdziwiona
fiołkowooka.
- Odprawiłam specjalny rytuał, po
którym została mi ta pół gwiazda. Podczas niego za swoją krew kupiłam wam
ochronę. Ty, Draco i Harry jesteście ubezpieczeni na sześć Zaklęć
Uśmiercających.
- Rytuał? Ile krwi oddałaś?
- O wiele mniej niż powinnam.
Dobrze się targowałam. Wiesz, chciałam zaznaczyć, że jest wojna, a my stoimy po
jej środku i gadamy jak gdyby nigdy nic. Jeśli przeżyje, odpowiem ci kiedyś na
resztę męczących cię pytań. Teraz zaś znikaj stąd, a ja idę dopełnić swojego
przeznaczenia - zakończyła, po czym ruszyła w stronę mężczyzny, z którym
spędziła zbyt wiele czasu swojego życia. Nim jednak przedarła się do
Voldemorta, drogę zastąpił jej nie kto inny jak sam Igor Karkarov.
- Witaj moja Liluś - powiedział ze
swoim obleśnym uśmiechem.