sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 49.


Sala wypełniona po brzegi osobami ubranymi na czarno, zamilkła w oczekiwaniu na przemówienie swojego Pana.
- Moi kochani, w końcu przyszedł ten wyczekiwany przez nas wszystkich czas ostatecznego starcia. Przez ostatnie lata przygotowywaliśmy się do niego rzetelnie i w końcu z pełną mocą możemy uderzyć na Hogwart! - krzyknął Voldemort, a wśród zebranych można było odczuć poruszenie pomieszane z euforią.
Czarny Pan wyglądał niczym uosobienie pięknego, choć groźnego boga wojny, któremu było przeznaczone rządzić światem. - Ubolewam nad tym, że sporo naszych sprzymierzeńców zostało zatrzymanych przez władze własnego kraju, ale wielu i tak dotarło na czas, zostawiając po sobie krwawe znaki swojej ucieczki. Wrzesień jest idealnym miesiącem na zaatakowanie zamku. Dzieci niedawno wróciły do szkoły, więc nie dajmy im się tym nacieszyć. Niech to będzie miejsce druzgocącego upadku Jasnej Strony oraz samego Albusa Dumbledore'a i jego pupilka; Harry'ego Pottera. Mamy moc po którą oni boją się sięgnąć, więc pokażmy im jacy byli głupi odrzucając taką potęgę. Czy jesteście gotowi, by pokazać wszystkim kto będzie rządził tym światem? - krzyknął wojowniczo, a tłum w odpowiedzi zaryczał głośno.
- Więc do dzieła moja rodzino - zawołał z mocą, a następnie odwrócił się w stronę Lily.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i będziesz towarzyszyć mi podczas tej walki, moja królowo? - spytał, wyciągając szarmancko rękę w stronę siedzącej na jednym z tronów dziewczyny.
- Oczywiście ukochany - odpowiedziała, przyjmując dłoń mężczyzny. Fiołkowooka tak jak i jej partner była ubrana w smoliście czarne, bojowe szaty o srebrnych wykończeniach, które sprawiały wrażenie jakby wysysały otaczające ich światło, ginące w mroku materiału.
Stojąc przed masą wyznawców, odrzuciła z gracją długie rozpuszczone włosy na plecy, po czym obdarzyła zebranych jej najpiękniejszym uśmiechem jaki miała w kolekcji.
- Wiem, że nam się uda. Chodźmy więc podbić świat, który od dawna już powinien leżeć u naszych stóp - dodała od siebie, a wszyscy momentalnie padli przed nią i jej partnerem na kolana.
- Powstańcie moi mili. Chodźmy, niech dokona się nasze przeznaczenie - zakończyła, po czym wszyscy teleportowali się bez problemu, dzięki magii ich przywódcy, na błonia Hogwartu.
- Dumbledore! Ja Lord Voldemort wypowiadam ci otwarcie wojnę. Wyjdź ze swoim marnym Zakonem Feniksa i walcz ze mną na śmierć i życie! - krzyknął czarnoksiężnik wzmocnionym, potężnym głosem, który rozniósł się echem.
- Witaj Tom - powiedział Albus wychodząc dumnie ramię w ramię z Harry'm, Eleną i Draco. Wszyscy oni byli ubrani w śnieżnobiałe, delikatne na pozór szaty ze złotymi ornamentami, które lśniły w blasku słońca.
- Wasza czwórka ma zamiar zmierzyć się z moją wielką armią? - zakpił czarnoksiężnik, cały czas trzymając dłoń Lily.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział mag z rozbawieniem w głosie, a za jego plecami zielona trawa zniknęła pod zebranymi sojusznikami, którzy również ubrani na biało, wyszli nagle na błonia.
- Teraz będzie ciekawiej - rzucił Riddle, nie dając po sobie poznać zaskoczenia, tym, że jego przeciwnicy byli przygotowani na atak, jak gdyby wiedzieli dokładnie kiedy zaatakuje. - Najpierw zajmę się tobą starcze, po czym zastanawiam się kto będzie następny. Nasza legenda, Harry Potter we własnej osobie, czy jednak mój osobisty wróg, Draco Malfoy. Myślę jednak, że zaczniemy od owianego fałszywą legendą Złotego Chłopca, byś nie musiał długo czekać na niego w zaświatach, gdy z tobą skończę Dumbledore. Dopiero po nim będzie blondyn.
- Ja zaś zajmę się moją kochaną siostrzyczką, która zawsze żyła wyłącznie w blasku mojej mocy. Dziś dam jej w końcu zakosztować na własnej skórze jak smakuje ona naprawdę - odezwała się Czarna Pani, wyglądająca oszałamiająco, niczym idealnie wyrzeźbiony, marmurowy posąg Bogini Uroku i Mocy.
- Jesteś tak samo piękna na zewnątrz jak i zła w środku - warknęła Elena, czując ból w klatce piersiowej z powodu słów siostry.
- Jeśli to miał być komplement, to dziękuję. Wiem, że przyćmiewam cię pod każdym względem i ty też zdajesz sobie z tego sprawę. Mimo, że jesteś do mnie podobna, nigdy nie będziesz lśniła takim blaskiem jak ja, ani nie posiądziesz mocy równej mojej. Jesteś po prostu na to stanowczo za słaba.
- Przekonasz się jak bardzo mnie nie doceniasz.
- Świetnie. Już nie mogę się doczekać. Więc przestań w końcu gadać i walcz ze mną - odrzekła wojowniczo starsza.
- Do ataku! - krzyknął z mocą Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać, a dwie wielkie armie natarły wzajemnie na siebie, mieszając się ze sobą, by zacząć walkę na śmierć i życie.
- Co ty robisz? - krzyknęła Elena, czując jak Draco odciąga ją od środka walki.
- To co miał zrobić - odparła Lily, podążając za siostrą z dala od Voldemorta.
Nim chłopak mógł coś powiedzieć, jeden ze Śmierciożerców zaatakował go brutalnie, przez co zaczęli wymieniać ciosy, oddalając się trochę od bliźniaczek.
Dwie siostry stanęły zaś na przeciwko siebie. Jedna ubrana w czarną szatę ze srebrnymi wykończeniami, która symbolizowała Ciemną Stronę, a druga w białej, ze złotymi ornamentami. Ich czarne włosy rozwiewał wiatr, a przez kontrastowe szaty bojowe wyglądały w tej scenerii niczym uosobienie dobra i zła.
Fiołkowe spojrzenia skrzyżowały się, a wszystko inne przestało mieć znaczenie. Również takie same różdżki były wyciągnięte przeciwko sobie, gotowe do wypowiedzenia formułki zaklęcia. Pierwsza nie wytrzymała bliźniaczka stojąca po stronie Dumbledore'a i zaatakowała swoją przeciwniczkę oślepiająco białym zaklęciem, które nagle zderzyło się z czarnym, jak nieprzenikniony mrok, snopem magii. Magiczne patyki obydwu Lestrange zaczęły wibrować pod ich palcami, nie mogąc ze sobą walczyć, gdyż tak jak siostry, miały one bliźniacze rdzenie. Ślizgonki w tym samym czasie zerwały połączenie, a powietrze wśród nich zafalowało od nadmiaru mocy.
- Czemu nas zdradziłaś? Ufaliśmy ci, a ty to wykorzystałaś! - krzyknęła Elena, a w jej oczach zabłysły diamentowe łzy.
- Mówiłam ci to już, nie widzisz całości, jednak tak to miało wszystko wyglądać.
- Jak? Że zaprzyjaźnisz się z Harrym, by go szpiegować, a potem wydać na tacy tej gadzinie? Kłamałaś za każdym razem, gdy mówiłaś, że nie chcesz być Śmierciożerczyniom, oszukiwałaś wszystkich, że jesteś na szlabanach, a tak naprawdę byłaś uczennicą swojego Mistrza, którego kochasz tak samo jak nasza matka, albo i jeszcze bardziej, udając, że mnie chronisz!
- Robiłam to, cały czas! A twoje oskarżenia są fałszywe.
- Co? Jak możesz tak kłamać patrząc mi prosto w oczy? - syknęła członkini Zakonu Feniksa.
- Wszystko robiłam dla twojego dobra i bezpieczeństwa. Dzięki mnie nie stałaś się Śmierciożerczynią, nie musiałaś poślubić nieznajomego, cały czas żyjesz, a Harry ma jakiekolwiek szanse by wygrać. Nigdy go nie zdradziłam.
- Co ty wygadujesz? Odbiło ci? Jesteś Czarną Panią.
- Voldemort mi zaufał, jak nigdy nikomu i to go zniszczy.
- Nie mam podstaw by ci wierzyć. Może to twoje kolejne kłamstwo.
- Nie mam po co kłamać i tak byś mnie nie pokonała, gdybyśmy zaczęły walczyć. Odejdź z pola walki i jedź do Daniela, by nie stała ci się tutaj krzywda.
- Odejść stąd? To może być pułapka oraz zdrada mojej strony. Boisz się mnie? - zapytała Elena, a jej siostra zaśmiała się szczerze.
- Ja nie bawię się w takie prymitywne gierki, wolę stoczyć pojedynek. Jeśli jednak cię nie przekonałam, to może powiem ci więc  co miałam na myśli mówiąc o Złotym Chłopcu. Otóż odkąd tylko nauczyłam się czegoś od Voldemorta, od razu zaczęłam uczyć tego Harry'ego. Sama wiesz, że codziennie gdzieś z nim znikałam, choćby na chwilę. Tak, w Pokoju Życzeń, używając pętli czasu, dokształcałam Gryfona. Nikt mógł się jednak o tym dowiedzieć, więc wymogłam na nim przysięgę. Dzięki temu nawet Voldemort się o tym nie dowiedział. Wszystkich musiałam okłamać, nawet ciebie i Draco. Jedynie Snape mnie przejrzał, jednak mój sekret był u niego bezpieczny, gdyż chciał on ocalić swojego syna. Wiesz, że Harry to jego dziedzic? Uczył go nawet oklumencji, by Voldemort nadal uważał, że Potter jest łatwym przeciwnikiem do pokonania.
- Nadal ci nie wierzę - krzyknęła młodsza wycierając łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Wierzysz, tylko nie chcesz tego przyznać. Wiesz, że mówię prawdę, czujesz to. Twoje serce i rozum ci to podpowiada, a zmysł leglimenty nie wyczuwa kłamstwa. Mówiłam ci, że są dwie strony medalu. Ostatnimi czasy przekazywałam przez ciebie informacje Draco odnośnie wojny. Myślisz, że skąd macie o tym wiadomości?
- Jak to przeze mnie?
- Nauczyłam się kontrolować twoje ciało. Jestem przecież silniejsza od ciebie i umiem w większym stopniu kontrolować naszą więź.
- Chce ci uwierzyć w to co mówisz, ale nie potrafię. Zbyt wiele wyszło na jaw twoich kłamstw. Pogubiłam się w nich. Skoro Voldemorta potrafisz oszukać, to na pewno mnie też.
- Jesteś moją bliźniaczką, z tobą było trudniej.
- Skoro wcześniej ci się udawało, to teraz też pewnie tak jest! - krzyknęła, a jej umysł nagle zalała fala wspomnień.
Ujrzała całe życie oczami swojej siostry: ile razy dostawała zaklęciami torturującymi, wszystko związane z ich byłym dyrektorem, który okazał się świnią, który zabił Jacoba, a następnie zgwałcił Lily, gdy Karkarov zabrał ją ze szkoły, przysięga wymuszona na dziewczynie, rozmowa i test Voldemorta, nauka Harry'ego i kolejne wymuszenie przysięgi, przekazywanie informacji Draco i wszystko inne, co wskazywało na jej niewinność.
- On cię zgwałcił? - szepnęła zdławionym głosem, a jej zapłakane oblicze wyrażało niedowierzenie, szok oraz przerażenie.
- Tak. Wszystko to co ci pokazałam było niestety prawdziwe.
- Och, wybacz mi, byłam taka ślepa. Na prawdę widziałam tylko jedną stronę tego wszystkiego tak jak mówiłaś - wyznała, przytulając mocno swoją siostrę do siebie.
- To ty mi wybacz, że cię okłamywałam, odsuwając cię od siebie.
- To było konieczne, a teraz chodźmy załatwić nasze porachunki - zakończyła Elena.
- Czekaj. Może jednak jedź do swojego męża. Boję się, że coś ci się tu stanie.
- A czy to prawda z twoją magią i moim połączeniem, które powoduje równowagę? Stracisz swoje uprawnienia do Czarnej Magii, gdy mnie zabraknie?
- Nie. Gdy umrzesz, moc rozdzielona na nas dwie, cała skumuluje się we mnie.
- To znaczy, ona cię nie osłabi, a dodatkowo wzmocni?
- Tak. Musiałam to wymyślić, bo Voldemort nie zaryzykowałby, by jego najwierniejsza straciła połowę swoich mocy.
- Ty przebiegły wężu...
- Nie bez powodu mam takiego patronusa i trafiłam do Slytherinu. Mimo wszystko co by się nie działo, wiedz, że cię kocham i uważaj na siebie. A i jeszcze jedno. Jeśli dostaniesz Avadą, to przeżyjesz. Tylko żebyś nie przekroczyła limitu sześciu zaklęć, bo wtedy już umrzesz - poinformowała ją młoda mama.
- Jakim cudem? - szepnęła zdziwiona fiołkowooka.
- Odprawiłam specjalny rytuał, po którym została mi ta pół gwiazda. Podczas niego za swoją krew kupiłam wam ochronę. Ty, Draco i Harry jesteście ubezpieczeni na sześć Zaklęć Uśmiercających.
- Rytuał? Ile krwi oddałaś?
- O wiele mniej niż powinnam. Dobrze się targowałam. Wiesz, chciałam zaznaczyć, że jest wojna, a my stoimy po jej środku i gadamy jak gdyby nigdy nic. Jeśli przeżyje, odpowiem ci kiedyś na resztę męczących cię pytań. Teraz zaś znikaj stąd, a ja idę dopełnić swojego przeznaczenia - zakończyła, po czym ruszyła w stronę mężczyzny, z którym spędziła zbyt wiele czasu swojego życia. Nim jednak przedarła się do Voldemorta, drogę zastąpił jej nie kto inny jak sam Igor Karkarov.
- Witaj moja Liluś - powiedział ze swoim obleśnym uśmiechem.