Od pamiętnej wojny upłynął rok.
Dwanaście minionych miesięcy było zarówno piękne jak i dość ciężkie dla rodziny
Malfoyów. Lily w końcu ponownie mogła przytulić swojego synka, za którym
tęskniła przez cały miesiąc rozłąki, jednak nie nacieszyła się długo swoją
rodziną. Po tygodniowej śpiączce w jaką zapadła po bitwie, została zabrana
prosto do Ministerstwa, gdzie wytoczono jej proces za bycie Czarną Panią.
Zeznania wielu osób w tym samej Minervy McGonagall, która została wtajemniczona
w przysięgę Draco i nieżyjącego Dumbledore'a, przez co przejęła obowiązek
wyciągnięcia dziewczyny z kłopotów, by cały Zakon Feniksa mógł zachować życie,
były bardzo pomocne. Kluczową rolę odegrał jednak sam Harry Potter, który
okazał się żywy. Walcząc z Voldemortem stracił on przytomność, gdy dostał
szóstą Avadą z rzędu, przez co skończyła się jego ochrona, pozbawiając go tym
samym przytomności. Nim Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać zdołał
sprawdzić czy jego wróg stracił życie, do walki wkroczyła fiołkowooka, ratując
tym samym bezbronnego Gryfona. Chłopiec - Który - Przeżył przyznał, że Malfoy
od początku sprzyjała Jasnej Stronie, pomagając mu w potajemnym dokształcaniu
się, by pokonać Voldemorta. Wyjawiając wszystko oraz podkreślając rolę jaką
dziewczyna odegrała w pokonaniu czarnoksiężnika, młoda matka w końcu została
oczyszczona ze wszystkich zarzutów, przez co mogła wrócić do swojej czekającej
na nią rodziny. Przez te 365 dni do ich rodziny przybyła mała Adriana - słodka
córeczka Eleny i Daniela. To nie był jednak koniec dobrych nowin, ponieważ
okazało się, że Lily i Draco także oczekują drugiego dziecka. Dziewczyna była
właśnie w piątym miesiącu ciąży, ciesząc się, że jej życie w końcu jest takie
jak powinno. Miała kochającego męża oraz synka, a jej kolejny skarb był już w
drodze. Alexander był nad wyraz szczęśliwy, gdy dowiedział się, że będzie miał
rodzeństwo i już nie mógł się doczekać dnia rozwiązania.
Rodzina zamieszkała tymczasowo na
stałe w swojej hacjendzie gdzie przeprowadził się również ojciec fiołkowookiej,
który po śmierci swojej żony, został wdowcem. Po spędzeniu pół roku w
Azkabanie, za namową starszej córki, samotny mężczyzna zgodził się w końcu na
wyjazd do Meksyku.
Można by powiedzieć, że wszystko
ułożyło się idealnie, jednak nie dosłownie dla wszystkich.
Lily, mimo że uniknęła skazania na
lata Azkabanu oraz szczęścia, że jej mąż i siostra wszystko jej wybaczyli, a
ona sama spodziewała się kolejnego dziecka, to jednak każdego dnia od czasu
bitwy czuła obecność Voldemorta za którym tęskniła w pewien sposób. Przez to co
zrobił czarnoksiężnik na polu bitwy, Malfoy dostała całą moc Czarnego Pana,
która była dla niej ciągle odczuwalna, co ciągle przypominało jej lata spędzone
u boku Riddle'a. To specyficzne zaklęcie sprawiło, że jej magiczny rdzeń
zmienił się, przez co stała się jeszcze silniejsza, a wyczuwalna
charakterystyczna moc kochanka nie dawała o nim zapomnieć. Do tego czarodziejka
zdawała sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec. Tom trwałe związał ich dusze,
zapowiadając, że kiedyś i tak znów będą razem. Czarnowłosej nadal ciężko było
uwierzyć w to, co zrobił Marvolo. Ten, który tak cenił sobie życie i dążył do
nieśmiertelności, zniszczył sam siebie, by tylko dopiąć swego.
- Mówiłeś, że tylko śmierć pomoże
mi od ciebie odejść. Ona jednak i tak nie uwolniła mnie od ciebie, a jeszcze
dodatkowo związała - szepnęła Lily'an opierając się o framugę, patrząc prosto
przed siebie na winnice. Zaśmiała się w duchu, wiedząc to w tej chwili
mężczyzna by jej odpowiedział. Oczywiście stwierdziłby, że są sobie
przeznaczeni oraz przyznałby z dumą, że jednak wygrał jedną z bitew w których
fiołkowooka go nie doceniła.
Mając przed oczami prawdziwy odcień
oczu kochanka, który ujrzała przed jego śmiercią, westchnęła smutnie, żałując,
że to wszystko skończyło się tak tragicznie.
- Idziesz skarbie na kolację? -
usłyszała pełen miłości głos swojego męża, który wyrwał ją z objęć zadumy.
- Tak słońce, za chwilkę do was dołączę
- odpowiedziała, po czym jeszcze raz spojrzała na zieloną winnicę.
- Może kiedyś znów faktycznie
będziemy razem, ale teraz jestem z Draco. Moje życie trwa dalej, więc żegnaj
Tom, mój ukochany. Do zobaczenia kiedyś - szepnęła, po czym weszła do
pomieszczenia, wracając do swojego życia i osób które ją kochały.
Koniec
Wiem, że zaniedbałam tego bloga przez pół roku i
nawet usprawiedliwienie, że nie miałam czasu przez uczelnię ani pracę nie
zmniejszały mojego poczucia winy, także dziś w dzień wolny wzięłam się za
siebie oraz wstawiłam resztę rozdziałów. Pisząc tą historię, pokochałam ją i
dlatego chciałam ją wstawić, nawet jeśli czyta ją obecnie zaledwie garstka
osób. Nie mniej jednak ktoś może jeszcze na nią trafi i pokocha ją równie mocno
jak ja. Może kiedyś jeszcze coś napisze w tematyce potterowskiej, ale to będzie
jedynie minaturka, ponieważ mam już jakiś jej zalążek, ale nie wiem kiedy ją
skończę. By nie przedłużać, nie pozostaje mi nic innego jak pożegnać się z tą
historią.
Pozdrawiam, wasza skromna autorka.
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko dawno tutaj nie zaglądałam, ale za niedługo zacznę czytać i to opowiadanie, jak na razie jestem przy opowiadaniu o huncwotach.... napiszesz kiedyś coś jeszcze z tego świata, a w zasadzie najbardziej mnie interesuje coś o Harrym i Tomie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Doprowadzasz mnie do załamania. W ciągu 24h przeczytała dwie historie Twojego autorstwa, wysmarkałam 3 opakowanie chmureczek i chyba z milion razy przeżywałam huśtawkowe nastrojów ( raz się śmiejąc do monitora a za chwile krzyczą na niego, jak by popełnij zbrodnie niewybaczalną). Teraz natomiast żałuje, że nie mogę zagłębić się w jeszcze jedno arcydzieło Twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńZabić cie to za mało. Teraz będzie mi się śniło po mocach : Tom i Harry/Alex cd. na 100%
Teraz jeszcze te opowiadanie.... mówiłam już, że mam ochotę Cie związać, posadzić koło łóżka i grzecznie poprosić abyś mi opowiadała historie na dobranoc? Nie? To teraz już wiesz.
Zakochałam się po prostu w tym co piszesz. Błagam zrób coś bo się wypale w tej miłości i będziesz mnie mieć na sumieniu :)
Odezwij się jakkolwiek i gdziekolwiek :)
Pozdrawiam
Sora
Wow, nie wiem co napisać na Twój komentarz ;p
OdpowiedzUsuńŚmiało mogę opowiadać Ci bajki na dobranoc, bez konieczności wiązania mnie xd
Serio ogromnie mi miło za to co napisałaś.
Mówiąc szczerze ja sama płakałam jak przeczytałam co napisałam, także nie jesteś sama :D
Może kiedyś jeszcze coś wyjdzie spod mojego pióra, może nawet będzie to książka, którą uda mi się wydać, także mam nadzieję, że jeśli kiedyś na nią trafisz, też się w niej zakochasz :D
Pozdrawiam,
Autorka :*
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale zakończenie opowiadania, ale jak widać Tom - ktoś kto tak bardzo pragnął żyć zrobił coś co go zabiło, jednak łącząc dusze to wielkie poświęcenie ukazuje, że Lili była kimś ważnym dla niego... dobrze, że Harry miał tą ochronę bardzo się przydała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia