Na 28 Października został zaplanowany mecz Quidditha między
Slytherinem, a Ravenclavem. Nowy kapitan Węży zrobił nabór już dwa tygodnie po
rozpoczęciu szkoły, by uzupełnić braki w zespole. Malfoy po długich
eliminacjach wybrał na na obrońcę Alexa Levisa, pałkarzami zostali Mathias
Crawford i Diego Sorrow. Pozycję ścigających zajęli Blaise Zabini oraz Elena i
Lily Salvatore, które grały również w Durmstrangu na tych samych pozycjach. Pierwszego
października uczniowie wchodzący do Wielkiej Sali, byli bardzo ciekawi i
wszyscy patrzyli na zajęte miejsce nauczyciela OPCM-u, przez osobę siedzącą w
czarnej pelerynie, z założonym kapturem na głowie.
- Kochanie, ciekawe kto to - powiedziała Lily, karmiąc
widowiskowo Harry’ego, który siedział dziś zaś przy stole Ślizgonów, by jeszcze
bardziej wkurzyć Malfoya.
- Nie wiem słońce - odparł, posłusznie otwierając buzię.
Bawili się bardzo dobrze, szczególnie widząc minę blondyna,
który bardzo starał się nie wybuchnąć.
- Wczorajsza noc była cudowna - wyszeptała czarnowłosa do
Pottera, a stalowooki słysząc to, zakrztusił się nagle jedzeniem.
- Tak - rozmarzył się Wybraniec, przygarniając do siebie
jeszcze bardziej swoją dziewczynę.
- Moi drodzy - zaczął Albus, podnosząc się ze swojego
miejsca przy stole. - Mój czas jako nauczyciela Obrony właśnie się zakończył.
Chciałbym serdecznie powitać naszego nowego nauczyciela, Syriusza Blacka!
Tożsamość mężczyzny u wszystkich wywołała wielkie
poruszenie, ponieważ do tej pory uważany był przez świat za groźnego mordercę,
który służył Voldemortowi.
- Spokojnie. Wczoraj został on uniewinniony przez samego
Ministra Magii - wyjaśnił Dumbledore, aby uspokoić uczniów, po czym puścił
oczko do zielonookiego.
- Skarbie, to mój ojciec chrzestny - szepnął szczęśliwy
Gryfon, widząc Łapę w Hogwarcie.
- Black? Z tych Blacków?
- Tak - odparł z dumą.
"Wychodzi na to, że to nasz wujek" stwierdziła
młodsza bliźniaczka telepatycznie.
"Oczywiście, ten znienawidzony przez naszą
matkę" odparła Lily, po czym dodała
już głośno, jakby rozmowy z siostrą wcale nie było.
- Dobrze się składa, bo pierwszy dziś mamy właśnie OPCM -
uśmiechnęła się i pociągnęła za sobą Harry'ego oraz Elene.
- A co z twoimi sprawami sercowymi? - spytały cicho
fiołkowookie.
- Cóż, nie podoba mi się żadna dziewczyna z tąd. Wcześniej
była Cho, ale już mi przeszło - odparł również cicho.
- Chang? Ta Krukonka? - zapytała młodsza Salvatore.
- No - odpowiedział inteligentnie zielonooki.
Przed klasę dotarli jako pierwsi. Usiedli pod ścianą w
specjalnym miejscu nowych Ślizgonek, gdzie stało duże drzewko w sporej doniczce,
które prawie całkowicie ich zasłaniało. Nauczyciele śmiali się, że Salvatore
siedzą na Hawajach pod palmami, co fiołkowookie przyjmowały ze śmiechem. Potter
opowiadał im właśnie o swoich przygodach w Hogwarcie, ignorując ciekawych
uczniowie, którzy również szybko zaczęli się schodzić.
Gdy wybiła ósma, drzwi klasy otworzyły się powoli, niemalże złowieszczo, ukazując, że w pomieszczeniu było zupełnie ciemno. Prawie wszyscy bez zastanowienia wsypali się jednak do klasy. Jedynie Lily, Elena i Harry natchnieni nagłym przeczuciem, wyciągnęli przed siebie różdżki. Gdy ostrożnie przekroczyli próg klasy, drzwi za ich plecami zatrzasnęły się z hukiem. Szybki refleks uratował ich przed trzema oszałamiaczami, które pomknęły w ich stronę. Nagle poczuli przenikające ich zimno, a miłe wspomnienia ulotniły się niczym para.
Gdy wybiła ósma, drzwi klasy otworzyły się powoli, niemalże złowieszczo, ukazując, że w pomieszczeniu było zupełnie ciemno. Prawie wszyscy bez zastanowienia wsypali się jednak do klasy. Jedynie Lily, Elena i Harry natchnieni nagłym przeczuciem, wyciągnęli przed siebie różdżki. Gdy ostrożnie przekroczyli próg klasy, drzwi za ich plecami zatrzasnęły się z hukiem. Szybki refleks uratował ich przed trzema oszałamiaczami, które pomknęły w ich stronę. Nagle poczuli przenikające ich zimno, a miłe wspomnienia ulotniły się niczym para.
- Dementorzy - szepnął Harry.
- Expetro Patronum - krzyknęli w tym samym czasie. Z ich
magicznych patyków wystrzeliły trzy zwierzęta; jeleń, wąż i feniks. Natarły one
na dementorów, przeganiając je raz dwa.
Nagle siostry złapały się zgodnie za dłonie.
- Zamknij oczy - szepnęła Elena do przyjaciela, a całe
pomieszczenie wypełniło się białym światłem. Fiołkowookie zobaczyły
nieprzytomnych uczniów w dużej klatce oraz nauczyciela siedzącego na biurku,
zasłaniającego sobie oczy. Lestrange korzystając z jego dezorientacji, szybko
go związały, przywołując do siebie różdżkę starszego. Mając nad nim przewagę,
przerwały czar, a w klasie zrobiło się już normalnie. Ocuciły oszołomionych
uczniów oraz rozwiązały nauczyciela, oddając mu jego magiczny patyk.
- 5 punktów dla każdego kto wyjął różdżkę, kolejne 5 za
uniknięcie oszałamiaczy, 20 punktów za przegonienie dementorów oraz panny
Salvatore za zaskoczenie, związanie mnie i odebranie mi różdżki, otrzymują
dodatkowo po 20 punktów dla swojego domu - poinformował nauczyciel, a czarnowłose przybiły sobie piątki, ponieważ
właśnie zdobyły razem 100 punktów dla swojego domu.
- Witajcie, jestem Syriusz Black i w tym roku będę uczył was
tego przedmiotu. Jeśli komuś to nie odpowiada, może w każdej chwili wyjść.
Nikogo nie trzymam tu na siłę. Nie jestem też profesorem, więc możecie zwracać
się do mnie po imieniu. Teraz usiądźcie i schowajcie swoje podręczniki, bo dziś
nie będą nam potrzebne. Chce omówić z wami to, co właśnie się tu rozegrało -
poinformował, a Ślizgoni i Gryfoni, którzy mieli razem lekcje, wypełnili
polecenie bez żadnego sprzeciwu.
- Tylko trzy osoby z tej klasy pomyślały o wyjęciu różdżki,
wchodząc do tego pomieszczenia. Co by się stało, gdyby to była jakaś zasadzka?
Większość z was od razu dostała oszałamiaczem, niezdolni do szybkiej obrony.
Jedynie pan Potter i panny Salvatore wyjęli różdżki, obronili się i wyczarowali
patronusy, które przegoniły widma dementorów. Jednak to nie wszystko.
Bliźniaczki także zaskoczyły i mnie, po czym związały oraz odebrały mi różdżkę.
Do końca upewniły się czy nic już im nie zagraża. Pamiętajcie, nigdy,
szczególnie w tych czasach, nikt nie jest bezpieczny. Nawet wchodząc do domu
nie wiecie czy nie czekają tam na was Śmierciożercy. Mój przyjaciel cały czas
powtarza "stała czujność". Niektórzy uważają, że to przesada, ale
jemu nie raz uratowało to życie. Teraz zaś zrobimy mały sprawdzian waszych
umiejętności, zdobytych przez pięć lat nauki - machnął różdżką, a do każdego
ucznia poszybowała kartka.
- Macie na to pół godziny. Jeśli ktoś skończy wcześniej,
może wyjść bez słowa - oddał i usiadł za biurkiem, przyglądając się uważnie
uczniom. Słyszał skrzypienie piór, a na wszystkich twarzach widniało skupione.
Ślizgoni i Gryfoni po kolei oddawali testy, po czym żegnali się uprzejmie,
opuszczając salę. Harry ociągał się, by zostać sam na sam z chrzestnym. Gdy
wyszła ostatnia osoba, zielonooki podszedł i przytulił się do siwookiego.
- Świetna lekcja Łapo - powiedział chłopak z aprobatą,
uśmiechając się wesoło.
Był bardzo szczęśliwy, że ma w szkole osobę bliską jego
sercu. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech, jednak nie był on w pełni radosny.
- Ymm... Bardzo ładną masz dziewczynę. Od kiedy jesteście
razem? Kochasz ją? - wymamrotał nauczyciel, patrząc w podłogę.
- Haha i ty dałeś się nabrać? To tylko moja przyjaciółka.
Udaje jej chłopaka, ponieważ mnie o to poprosiła, by dopiec pewnemu Ślizgonowi
- wyjaśnił Wybraniec, szczerząc się radośnie.
Łapie kamień spadł z serca. Nie wiedział czemu, ale na
śniadaniu i lekcji czuł się rozdrażniony oraz zazdrosny? Nie, pewnie to tylko
zamartwianie się o chrześniaka, by nie cierpiał przez czarnowłosą.
- Co się uśmiechasz?
- spytał Harry.
- Nie wolno mi? - odparł wesoło Syriusz i puścił oczko
chłopakowi, nie wiedząc, że przez swoją figlarną postawę, chrześniakowi zaczyna
robić się gorąco, a na jego policzki wstępuje niechciany rumieniec.
- Ja... no... ten... Muszę już iść - wypalił nagle, po czym
już go nie było.
- Coś się stało? - spytały jednocześnie Lily i Elena, gdy
Potter dotarł pod klasę.
- Nie, tylko zagadałem się z Syriuszem i żeby nie spóźnić
się do klasy, biegłem - odparł, a jego tętno było przyspieszone.
- Rozumiem - odparła starsza fiołkowooka, choć ona i jej siostra
czuły, że chłopak nie mówi im prawdy.
Transmutacja minęła dość szybko, choć chłopak myślami był
daleko poza zajęciami. Podczas obiadu usilnie starał się nie patrzyć na stół
nauczycielski oraz był bardzo milczący. Na kolejnych lekcjach znów odpłynął, a
w trakcie trwania kolacji, jego zachowanie było identyczne, jak na obiedzie.
- Harry, poczekaj - krzyknął zaniepokojony Black.
- Tak? - spytał, nie patrząc na chrzestnego.
- Co się dzieje?
- Nic. Przepraszam, ale śpieszę się - rzucił zielonooki,
nadal usilnie patrząc w podłogę, po czym szybko odwrócił się, odchodząc
pospiesznym krokiem.
Przez kolejne dni zachowanie Harry'ego było tak samo dziwne.
Unikał swojego ojca chrzestnego jak tylko mógł, jednak nie mógł ukryć się przed
nim na zawsze.
- Harry, proszę odpowiedz na moje pytanie.
- Eee... przepraszam, nie uważałem.
- Szlaban - powiedział Syriusz. -Dziś w moim gabinecie o
19.00 -dodał, po czym jak gdyby nigdy nic kontynuował lekcję.
- Ej, co się dzieje? - spytała zmartwiona Elena.
- Proszę, nie pytaj - wyszeptał, czując wielką gulę w
gardle.
- Dobrze, ale pamiętaj, że masz mnie i Lilke. Zawsze możesz
na nas liczyć. Nie odwrócimy się od ciebie, cokolwiek nam powiesz - oznajmiła zagadkowym
tonem, przez który czarnowłosy chłopak wystraszył się, że dziewczyna wie o jego
problemie. Harry był zagubiony i nie wiedział co zrobić, a obecność chrzestnego
wszystko utrudniała.
Na szlaban szedł naprawdę zestresowany i kilka razy rozważał
ucieczkę. Jednak zawsze, kiedy już miał się odwrócić, słyszał w głowie do
złudzenia przypominające głosy sióstr Salvatore.
O wyznaczonej
godzinie stanął niepewnie przed drzwiami do gabinetu nauczyciela Obrony
Przed Czarną Magią, a na jego czole zaperlił się pot. Nim zdążył choćby
zapukać, w wejściu pojawił się jego chrzestny.
- Harry - ucieszył się. - Nareszcie jesteś.
- Witaj Syriuszu - przywitał się, nie patrząc na niego.
- Mały, co się dzieje? - spytał zaniepokojony. Podniósł
powoli podbródek Gryfona, tak, by ten spojrzał mu w oczy.
- Proszę, powiedz mi.
Objął go ramieniem i wprowadził do środka.
W drodze do gabinetu, Potter zaciskał mocno powieki, walcząc
z drżeniem.
Usiedli wspólnie na kanapie. Black wpatrywał się uważnie w
swojego chrześniaka, jednak ten unikał jego wzroku.
- Harry - szepnął, niemalże z rozpaczą. Widok przybitego
chłopaka, ranił mu serce.
- Nie chce o tym gadać - odparł nieswoim głosem.
- Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
- Wiem, ale z tym muszę poradzić sobie sam. Dam radę, muszę.
Wpatrzył się w drewniane biurko, choć tak naprawdę wcale go nie
dostrzegał.
- Więc nie będę cię już naciskał, ale uśmiechnij się chociaż
do cholery!
Słodki uśmiech rozlał się mimowolnie po jego twarzy.
- Od razu lepiej - stwierdził Syriusz też się uśmiechając. -
To teraz, skoro już da się z tobą rozmawiać, to opowiedz mi o swoich nowych
koleżankach. Kiedy bywałeś u mnie w Snape Manor, to mało o nich mówiłeś.
Wybraniec czując się już znacznie lepiej opowiedział mu o
wszystkim. Gadali, śmiali się i żartowali jak za starych, dobrych czasów.
Na koniec Chłopiec - Który - Przeżył uścisnął lekko
chrzestnego i ruszył do Wieży Gryffindoru, a w jego głowie kłębiło się mnóstwo
myśli. Było mu tak dobrze z Łapą. Ich stosunki były niczym jak między
przyjaciółmi. Nie chciał tego psuć...
Koło obrazu Grubej Damy ktoś siedział i na niego czekał.
- Elena? Co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała zielonookiego za rękę.
- Chodź ze mną - rzuciła jedynie bez żadnych wyjaśnień.
Następnie zaprowadziła go na siódme piętro, przed pomnik
Barnabasza Bzika. Fiołkowooka przeszła trzy razy koło ściany, a kiedy pojawiły
się drzwi, wprowadziła Gryfona do środka.
Znaleźli się w przytulnym pomieszczeniu z kilkoma dużymi
fotelami ustawionymi przed kominkiem, w którym palił się ogień, dający jedyne
źródło światła. Usiedli wygodnie, a w dłoniach Eleny pojawiły się nagle dwie
butelki Kremowego Piwa. Jedną z nich podała Harry'emu.
- Mów więc - powiedziała sącząc powoli płyn.
- Ale co? - spytał Wybraniec, doskonale znając jednak
odpowiedź.
- Wszystko. O co chodzi z twoim zachowaniem i Syriuszem?
Westchnął i zaczął jej opowiadać od samego początku.
Wiedział, że i tak nie da mu spokoju, jeśli będzie próbował się uchylić. Jednak
kiedy już wyrzucił z siebie to, co leżało mu na duszy, poczuł się o wiele
lepiej.
Wypili jeszcze kilkanaście butelek, po czym nie wracając do
swoich dormitoriów, zasnęli wtuleni w miękkie fotele.
- Gdzie wyście byli! - krzyknęła Lily, po czym dopiero wtedy
sobie uświadomiła, że jest w Wielkiej Sali, a wszyscy wpatrują się w nią z
ciekawością.
- Zero prywatności! - warknęła, a następnie złapała dwójkę
winowajców i wyprowadziła ich z pomieszczenia.
- Myślałam, że ten pseudo Lord was porwał! - krzyknęła po
raz kolejny rozdrażniona dziewczyna.
- Spokojnie, bo zamek rozwalisz - rzuciła Elena, patrząc na
pojawiające się rysy na szybach.
- Proszę, nie straszcie mnie tak więcej. Próbowałam się z
tobą skontaktować, ale oczywiście nie mogłam!
- Ehh, zapomniałam ci powiedzieć, że razem z Harrym
musieliśmy pogadać. Już nie złość się, bo złość piękności szkodzi - oznajmiła
młodsza.
- Kto się piękny urodzi, temu nie zaszkodzi - zaśmiała się
Lily, pokazując siostrze język.
- Jakby coś, to pójdzie się do Snape'a - dodał Harry.
- Czemu akurat do niego? - spytały równocześnie.
- Bo skoro on umie uwarzyć chwałę i sławę, to eliksir na
zmarszczki też pewnie potrafi - odparł zielonooki, po czym trójka przyjaciół
wybuchnęła śmiechem.
Gdy Harry zacytował siostrom Salvatore mowę powitalną z
pierwszej klasy, jeszcze bardziej nie mogły się opanować.
- Tak... a on myślał, że nie słucham. Bardziej byłem zajęty,
by zapisać sobie jego słowa - przyznał Wybraniec, gdy uspokoił się trochę.
- Szkoda, że nas tym nie przywitał - rzekły bliźniaczki.
W dobrych humorach zeszli do lochów, kończąc temat Mistrza
Eliksirów. Gdy jednak trójka przyjaciół zobaczyła nauczyciela, zaśmiała się
cicho, jednak nie dostatecznie, by Severus Snape znany jako El Diablo lub
nietoperz, tego nie usłyszał.
- Mogę wiedzieć co was tak bawi? - spytał sarkastycznie.
- Przepraszam, ale to chyba nasza sprawa - odparła walecznie
Lily.
- Szlaban! - warknął - Dzisiaj co prawda woźny jest trochę
zajęty, ale pan Malfoy na pewno panią przypilnuje i ustali godzinę, a teraz
siadać! - rozkazał bez możliwości sprzeciwu.
Starsza Salvatore zła na cały świat usiadła koło
blondwłosego Ślizgona, do którego została przesadzona na pierwszej lekcji oraz
z którym musiała siedzieć do końca tego roku szkolnego.
- Cześć - przywitał się stalowooki.
- Hej - odparła nadal zła.
Chłopak widząc jej humor, już się nie odezwał.
- O której mogę odrobić ten szlaban? - spytała pod koniec
lekcji, gdy jej eliksir był idealnie uwarzony.
- Myślę, że po kolacji - odparł.
- To cześć - powiedziała i wyszła z klasy.
- Idziemy odwiedzić Łapę? - zaproponowała Elena. Siostry
bardzo polubiły nowego nauczyciela od Obrony i vice versa. Syriusz był osobą
której nie dało się nie lubić. Mężczyzna często opowiadał trójce przyjaciół o
kawałach robionych w szkole przez Huncwotów, łamaniu szkolnych przepisów, ich
wszelakich przygodach i podrywaniu Lily przez Jamesa.
- Gdy pewnego dnia zdesperowany Rogacz powiesił ogromny
transparent w Wielkiej Sali, by Lily się z nim w końcu umówiła, ta wściekła, że
robi sobie z niej żarty, przy całej szkole dała mu w twarz 158 raz. Tak,
liczyliśmy z Remim - pochwalił się, widząc pytające spojrzenia słuchaczy.
- Ruda... O Merlinie, ale się zagadałem. To już pora
kolacji. Idziemy do Wielkiej Sali - rozkazał Syriusz, wstając. Harry, Elena i
Lily zrobili niechętnie to samo.
- Wiem czemu matka nienawidzi Łapy - szepnęła młodsza
Salvatore do swojej bliźniaczki.
- Ponieważ jest dobry.
- Dokładnie tak, jak nasza kochana niania - dodała jeszcze
Elena.
Posiłek minął wszystkim spokojnie, bez żadnych sensacji. Gdy
Lily się najadła wyszła z pomieszczenia, uprzednio informując Draco, że mogą
już iść.
- Co będę musiała dziś zrobić? - spytała, idąc z chłopakiem
do lochów.
- Snape kazał posprzątać starą klasę od eliksirów -
odpowiedział Malfoy.
Gdy tylko weszli do pomieszczenia, drzwi zatrzasnęły się za
nimi z hukiem, a zamek kliknął, obwieszczając, że są zamknięci.
- Spokojnie, to nie ja. Otworzą się dopiero o 22.00 jeśli
wszystko będzie czyste - rzucił arystokrata w celu wyjaśnienia.
- Zabieram się więc do pracy - rzekła czarnowłosa, patrząc
na przypalone kociołki, zakurzoną podłogę i zawalone regały brudnymi słojami po
różnych składnikach.
- Daj spokój - odezwał się blondyn i machnął niedbale
różdżką, a po chwili wszystko było już czyste.
- Eee... dzięki. To co będziemy robić tyle czasu razem? Jest
dopiero przed 19.00
- Cóż, może pogramy w szachy czarodziejów? - zaproponował z
błyskiem w oku.
- Na? - zapytała fiołkowooka.
- Co "na"?
- Na co gramy? Na rozbieranie?
- Może być - zgodził się, myśląc o pewnej wygranej w
kieszeni i dziewczynie w samej bieliźnie. Draco Malfoy był świetny w szachy i
jeszcze nigdy nikt go nie pokonał. Uśmiechnął się i zaczęli grę...
* trzy godziny
później *
W pomieszczeniu było jasno dzięki małym świeczkom palącym
się dookoła. Przystojny, stalowooki chłopak siedział w samych spodniach na
podłodze, a jego włosy i umięśniony tors lśniły w blasku płomyków świec. Na
przeciwko niego siedziała czarnowłosa dziewczyna w pełni ubrana oraz
uśmiechająca się radośnie.
- Poddajesz się? - spytała fiołkowooka z uśmiechem.
- Nie - odpowiedział blondyn. - Cały czas mam nadzieję -
dodał po chwili.
- Nadzieja matką głupich - rzekła Lily. - Szach i mat -
dodała.
Zrezygnowany chłopak już miał ściągać spodnie, lecz nagle
usłyszeli szczęk otwierającego się zamka.
- Ubieraj się, uratował cię koniec szlabanu.
- Kiedyś zażądam rewanżu - zastrzegł Draco.
- Oczywiście Panie Malfoy - powiedziała, patrząc na
zmagającego się z ubraniami chłopaka.
- Kto nauczył cię tak grać? - spytał, gdy stanęli w końcu
przed dormitorium dziewczyny.
- Tajemnica zawodowa. Dobranoc - odparła i z uśmiechem na
twarzy zniknęła za drzwiami.
- Dobranoc - szepnął stalowooki, po czym udał się do siebie.
Witam,
OdpowiedzUsuńwięc nowym nauczycielem jest Syriusz, świetnie dogaduje się z dziewczynami, a Draco och przegrał, już chyba nie będzie teraz taki pewny....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńno pięknie, po prostu pięknie, nowym nauczycielem okazał się Syriusz, no jak świetnie dogaduje się z dziewczynami, haha Draco przegrał, już chyba nie będzie teraz taki pewny siebie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńno i pięknie, nowym nauczycielem okazał się Syriusz ;] jak świetnie dogaduje się z dziewczynami,Dracon przegrał to już chyba teraz nie będzie taki pewny siebie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza